Gdyby sąd zadał pytanie, a TSUE udzielił odpowiedzi, miałoby to konsekwencje szersze niż dla tej sprawy, bo takich delegacji jest więcej. Dotyczy to nawet członków Krajowej Rady Sądownictwa.
Proces grupy przestępczej oskarżonej o handlowanie mefedronem ruszył właśnie przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie. Oskarżeni to spółka, która handlowała tą substancją, gdy było to legalne w Polsce. Po implementacji dyrektywy zakazującej obrotu mefedronem, za radą adwokata, biznes przeniesiono do Czech, które dyrektywy nie implementowały. Teraz władze spółki mają zarzut działania w grupie przestępczej, a adwokat – kierowania nią. W I instancji zapadły wyroki uniewinniające i skazujące, więc apelują obie strony.
Czytaj także: Nowe zasady w regulaminie urzędowania sądów powszechnych
Zanim sąd przystąpił do badania apelacji, broniąca jednej z oskarżonych adwokat Marta Lech wniosła o zadanie TS UE pytania prawnego w związku ze składem SA. Zasiada w nim dwóch sędziów apelacyjnych i jedna sędzia Sądu Rejonowego, delegowana dwa szczeble wyżej „dyskrecjonalną decyzją ministra sprawiedliwości, bez konkursu, opinii KRS, wyłącznie na podstawie decyzji politycznej". A przestępstwa zarzucone oskarżonym są objęte prawem unijnym - wskazała.
Adwokat chce, by zapytać czy przy takim składzie sądu nienaruszone pozostaje prawo oskarżonej do sprawiedliwego rozpoznania sprawy, czy sędzia taki pozostaje apolityczny i niezawisły, a przede wszystkim czy gwarantuje kompetentne i rzetelne rozpoznanie procesu. Pyta też, czy sędzia wybrany przez ministra będącego jednocześnie Prokuratorem Generalnym i delegowany do przekazania w SA jest faktycznie niezawisły od ministra, nie podlega jego kontroli politycznej, a tryb jego wyboru jest zgodny z Kartą Podstawowych Praw UE.