Krajowa Rada Sądownictwa rozpoczęła pierwsze w tym roku posiedzenie. Na wtorek (dzień pierwszy) zaplanowano rozpatrzenie wniosków o powołanie aplikantów aplikacji sędziowskiej Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury na asesorów. Do Rady wpłynęła lista z nazwiskami chętnych do orzekania w sądach. Widnieje na niej 61 osób (z tym że jeden aplikant nie podał miejsca, w którym chciałby orzekać, tak więc jego wniosek nie został rozpatrzony). Asesorzy mają zasilić największe sądy w kraju. Najczęściej wybierano sądy krakowskie i warszawskie. Procedura przebiegła bez przeszkód. Wszystkie kandydatury zostały zaopiniowane.
Czytaj także: Asesorzy w sądach - kim są, co robią
– Współpraca między Krajową Radą Sądownictwa a Krajową Szkołą Sądownictwa i Prokuratury układa się bardzo dobrze – zapewnia „Rzeczpospolitą" sędzia Leszek Mazur, przewodniczący KRS.
Obiecuje też, że postara się, by wszystkie formalności zostały załatwione jeszcze w styczniu i lista nazwisk z wnioskiem o powołanie trafiła do prezydenta do końca miesiąca. Nie zawsze jednak opiniowanie i przygotowywanie listy dla prezydenta przebiegało tak gładko. Przykład? Październik 2017 r. Krajowa Rada Sądownictwa postanowiła nie powoływać asesorów sądowych z listy przesłanej przez ministra sprawiedliwości. Wobec wszystkich 265 kandydatów wyrażono skuteczny sprzeciw. Powód?
Niespełnianie przez nich kryteriów ustawowych – tłumaczyła wówczas (stara) KRS. Konkretnie natomiast prezydium Rady ustaliło, że przesłane dokumenty zawierają jedynie imienną listę kandydatów, do której nie dołączono wszystkich wymaganych dokumentów, czyli informacji z Krajowego Rejestru Karnego oraz od policji o każdym z mianowanych asesorów, a także wniosku o powierzenie pełnienia obowiązków sędziego.