Uznaje się wówczas, że potrzebne jest indywidualne osądzenie zarówno czynu, jak i osoby. Takie podejście wyznacza sądom większy nakład pracy, co przekłada się na „zatkanie" sądów. Pytanie brzmi więc: czy zawsze jest to rzeczywiście konieczne i niezbędne, a kiedy można postępować inaczej oraz jak?
Różne niepożądane i złe zachowania ludzkie się powtarzają, dawno już więc uznano, że można je skatalogować i do każdego przyporządkować odpowiednią karę. Tak powstawały w szczególności kodeksy karne. Stąd też bierze się zasada stanowiąca podstawę praworządności: „nullum crimen sine lege", czyli nie ma kary bez czynu uprzednio zabronionego. Przydatne sądom i wymiarowi sprawiedliwości uproszczenie ma się odwoływać do aktu wymiaru sprawiedliwości. Akt ten ma polegać na tym, że sprawiedliwość powinna zostać „dopasowana" do sprawcy i tak na niego oddziaływać, aby skutecznie naprawić skutki jego czynu, przynajmniej w odczuciu społecznym, dając satysfakcję odpłaty i napiętnowania zła. Ponadto pełen akt sprawiedliwości oprócz osądzenia czynu domaga się naprawienia wyrządzonego zła. Inaczej wymiar sprawiedliwości stanie się tylko odpłatą czy nawet zemstą.
Czy jest jednak możliwe jakieś uproszczenie stosowania prawa przez odejście od indywidualnych ocen bez szkody dla wszystkich funkcji i zadań, jakie stawiamy przed prawem?
Nie ma jak przeliczyć krzywdy
Warto się posłużyć studium konkretnego przypadku, w dodatku związanego z rozwojem prawa i osadzonego również w nowej rzeczywistości społeczno-ekonomicznej. Takie cechy ma przypadek zadośćuczynienia, jakie wypłacają ubezpieczyciele rodzinom osób zmarłych skutkiem wypadków drogowych (podstawa prawna to art. 446 § 4 kodeksu cywilnego). Gwałtowny rozwój motoryzacji oprócz poprawy warunków życia przyniósł także wypadki drogowe. Ich ofiary doznają szkód materialnych, a także zdrowotnych, które są rekompensowane odszkodowaniami z obowiązujących we wszystkich cywilizowanych państwach obowiązkowych ubezpieczeń. Istnieje jednak szczególny rodzaj krzywdy wywołanej wypadkami drogowymi – to cierpienia psychiczne rodzin osieroconych.
Ustawa z 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych określa, jak zakłady ubezpieczeń, wstępując w miejsce sprawców, pokrywają szkody powstałe wskutek wypadków drogowych. Kodeks cywilny natomiast określa i reguluje odpowiedzialność za czyny zabronione, a takimi z winy nieumyślnej są szkody z wypadków drogowych. Ustawodawca uznał jednak taką regulację za niekompletną, dlatego od 3 sierpnia 2008 r. obowiązuje istotne uzupełnienie w postaci art. 446 § 4 k.c. Przepis ten domyka sferę odpowiedzialności sprawcy i równocześnie ją uzupełnia. Albowiem oprócz odpowiedzialności za skutki materialne czyni sprawcę odpowiedzialnym materialnie za niematerialną krzywdę, jakiej doznają osoby z najbliższej rodziny zmarłego (z powodu jego śmierci spowodowanej przez tego sprawcę). Dyspozycja artykułu jest niestety pozbawiona jakichkolwiek przesłanek pozwalających na przeliczenie znamion wyrządzonej krzywdy na kwotę zadośćuczynienia. Warto dodać, że zastosowanie tego przepisu, choć ma charakter uniwersalny, w praktyce ogranicza się do szkód komunikacyjnych (co z całą pewnością daje się wytłumaczyć wypłacalnością ubezpieczycieli w przeciwieństwie do znikomej wypłacalności sprawców pozbawionych ochrony ubezpieczeniowej). W efekcie sądy w każdej z kilku tysięcy spraw rocznie dokonują wykładni, czym jest krzywda po śmierci członka najbliższej rodziny, oraz określają wymiar tej krzywdy w przeliczeniu na pieniądze. Takie ustalenia mają być dokonywane zawsze od początku, samodzielnie i od nowa w każdej sprawie – co przekłada się w równie zrozumiały, jak i niekorzystny sposób na szybkość postępowania.