Czy doszło do profanacji mszy podczas parady równości? Są wątpliwości

Sąd zwrócił do prokuratury akt oskarżenia w głośnej sprawie nabożeństwa podczas parady równości.

Aktualizacja: 06.05.2021 22:22 Publikacja: 05.05.2021 20:37

Czy doszło do profanacji mszy podczas parady równości? Są wątpliwości

Foto: Shutterstock

W czerwcu 2019 roku przez Warszawę, jak co roku, przeszła parada równości. Zgodnie z wieloletnią tradycją nabożeństwo ekumeniczne odprawił przed nią działacz na rzecz LGBT ks. Szymon Niemiec. Tym razem atmosfera była jednak szczególna. W Polsce odbywała się rekordowa liczba marszów równości, a miesiąc wcześniej policja zatrzymała Elżbietę Podleśną za nalepki z Matką Boską z tęczową aureolą. Dlatego politycy PiS i Episkopat zaczęli określać nabożeństwo profanacją, szczególnie że oprócz ks. Niemca i towarzyszącego mu diakona za ołtarzem stał mężczyzna w durszlaku, przedstawiający się jako wyznawca Latającego Potwora Spaghetti.

Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożyło ponad sto osób, a wszyscy trzej celebransi otrzymali jesienią 2019 roku zarzuty obrazy uczuć religijnych. Niemal rok później do sądu trafił akt oskarżenia. Sprawa ma właśnie ciąg dalszy. 22 marca Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia zwrócił prokuraturze akt oskarżenia z druzgocącym dla niej uzasadnieniem.

Jak napisał sąd, „na podstawie materiałów zgromadzonych przez prokuratora nie sposób przyjąć, iż oskarżeni parodiowali liturgię Mszy Świętej Kościoła Rzymskokatolickiego, a tym bardziej, że czynili to z intencją poniżenia". Zdaniem sądu prokuratura w ogóle nie zweryfikowała głównej linii obrony oskarżonych, którzy zeznali, że nabożeństwo odbyło się według liturgii Zjednoczonego Ekumenicznego Kościoła Katolickiego, która, jak w przypadku wszystkich kościołów katolickich, jest zbliżona do liturgii Kościoła rzymskokatolickiego.

Zdaniem sądu, jeśli nabożeństwo rzeczywiście odprawiono zgodnie z taką liturgią, to „żadna ustawa nie zakazuje działalności tego Kościoła i odprawiania publicznie nabożeństw w tym obrządku", nawet jeśli nie jest oficjalnie zarejestrowany w Polsce. Sąd zalecił więc prokuraturze sięgnięcie do dokumentów Kościoła i przesłuchanie kluczowych świadków. W dodatku nie zostawił suchej nitki na opinii biegłego, będącego duchownym Kościoła rzymskokatolickiego.

Uzasadnienie sądu można uznać za zbieżne z informacjami „Rzeczpospolitej" sprzed roku. Napisaliśmy, że ks. Szymon Niemiec od 2003 roku działał we wspólnocie z obszaru niezależnego katolicyzmu, czyli wyznania, którego początki sięgają lat 40. ubiegłego wieku, gdy od Kościoła rzymskokatolickiego odłączył się brazylijski biskup Carlos Durate Costa.

Jak wyjaśniliśmy, w 2006 rok Niemiec został diakonem polskiej wspólnoty, trzy lata później wyświęcono go na księdza, a w 2012 roku – na biskupa. Podkreśla, że za każdym razem święcenia otrzymywał z rąk biskupów posiadających ważną sukcesję apostolską. – Szymon Niemiec od wielu lat jest duchownym wyświęconym przez wspólnotę starokatolicką w Wielkiej Brytanii – potwierdzał Marcin Dzierżanowski z Fundacji Wiara i Tęcza, skupiającej chrześcijan LGBT.

Pisaliśmy też, że mężczyzna w durszlaku na głowie, który stanął za ołtarzem podczas nabożeństwa, brał wcześniej udział w debacie na temat stosunku religii do LGBT.

Ks. Szymon Niemiec mówi dziś, że decyzja sądu jest potwierdzeniem politycznej motywacji działań prokuratury. – Jej celem, poza uprzykrzeniem mi życia, było zniechęcenie osób LGBT do manifestowania swojej wiary – mówi „Rzeczpospolitej". – Najlepszym dowodem jest to, że praca prokuratury trwała rok, a i tak nie potrafiła ona wykonać podstawowych czynności, co wytknął sąd – dodaje.

Prokuratura z taką oceną się nie zgadza i pod koniec marca złożyła zażalenie na decyzję sądu. Jej zdaniem postępowanie nie było obciążone istotnymi brakami. „Cofanie w chwili obecnej sprawy do fazy postępowania przygotowawczego stoi w sprzeczności z zasadą ekonomii procesowej i powodować będzie nieuzasadnioną przewlekłość postępowania" – uzasadniła.

Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii