Bolesław Nolberczyk w 1988 roku kupił dom w Dąbrówce Górnej. Sprzedającym był Niemiec, który chciał pozbyć się nieruchomości, aby wrócić do swojej ojczyzny. Mężczyźni podpisali umowę, która miała być umową kupna-sprzedaży.

– Podpisaliśmy ją w urzędzie miasta. Jest w niej wszystko: że płacę półtora miliona i że w ciągu roku podpiszemy akt notarialny – tłumaczy pan Bolesław, pokazując dokumenty.

Do podpisania aktu jednak nie doszło. Sprzedający wyjechał z Polski, w końcu kontakt z nim całkiem się urwał. Nolberczyk płacił podatki, rachunki, dopełniał wszystkich obowiązków właściciela nieruchomości.

Po ponad 15 latach sprzedający niespodziewanie pojawił się w Polsce i zażądał dodatkowych pieniędzy. Gdy państwo Nolberczykowie odmówili, złożył do sądu wniosek o wydanie nieruchomości. Twierdził, że podczas poprzedniej transakcji nie sprzedał domu, tylko go wynajął. Sąd przyznał mu rację. We wrześniu 2013 roku doszło do eksmisji Norbelczyków.

– Zostaliśmy na bruku bez niczego – żalą się małżonkowie.