Miliony złotych z kasy CBA na hazard. Nowe zarzuty

Nowe zarzuty po zniknięciu pieniędzy z CBA. Teraz dla pracownika bukmachera

Aktualizacja: 13.04.2021 06:15 Publikacja: 12.04.2021 22:50

Wyrok w tajnym procesie Katarzyny G., która miała przywłaszczyć ponad 9 mln zł z kasy CBA, ma zapaść

Wyrok w tajnym procesie Katarzyny G., która miała przywłaszczyć ponad 9 mln zł z kasy CBA, ma zapaść przed wakacjami

Foto: CBA

Przed wakacjami ma zapaść wyrok w tajnym procesie Katarzyny G. – byłej kasjerki oskarżonej o przywłaszczenie z CBA 9 mln 230 tys. zł, i jej męża Dariusza, który kradzionymi pieniędzmi grał w zakładach bukmacherskich. Jednak to nie zakończy tej sprawy. Prokuratura Regionalna w Warszawie nadal prowadzi śledztwo, badając odpowiedzialność za aferę m.in. przełożonych kasjerki (zakończyła się dymisją jej ówczesnego szefa Ernesta Bejdy). Teraz – jak dowiedziała się „Rzeczpospolita" – zarzuty usłyszał funkcyjny pracownik firmy bukmacherskiej STS.

Prokurator Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie, potwierdza, że zarzuty ogłoszono mu 26 marca „z art. 156 ust. 1 pkt 1 ustawy z dnia 1 marca 2018 r. o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu". – Wobec podejrzanego nie stosowano środków zapobiegawczych – mówi nam prok. Marcin Saduś.

Przegrane pieniądze

Według naszych informacji chodzi o Tomasza W., kierownika działu kontroli STS – jednej z największych firm bukmacherskich w kraju. Zarzut mówi o zaniedbaniu obowiązku przekazania GIIF zawiadomienia „o powzięciu uzasadnionego podejrzenia, że określona transakcja lub wartości majątkowe będące przedmiotem tej transakcji mogą mieć związek z praniem pieniędzy". Grozi za to do 5 lat.

Afera z mankiem w funduszu operacyjnym CBA wybuchła w styczniu ubiegłego roku – wtedy Katarzyna G. i jej mąż trafili do aresztu (są w nim do dziś). Śledztwo prokuratury wykazało, że kasjerka od marca 2017 r. wyniosła w torebce ponad 9 mln zł. Kupiła za nie m.in. nowy samochód, ale największą część przekazała bezrobotnemu mężowi, który był uzależniony od hazardu.

Dariusz G. pod pseudonimem „Brasco81" grał w STS, miał tam status klienta VIP. Obstawiał internetowo głównie mecze piłki nożnej – w jednym miesiącu dokonał np. 67 wpłat na 676 tys. zł, w innym 88 wpłat na kwotę 738 tys. zł. W sumie dokonał 1591 wpłat na 10 mln 288 tys. zł – podliczyła prokuratura. Stawki dzielił, by zmylić służby skarbowe. Obstawiał sumy do 20 tys. – w ten sposób obchodził wymóg zgłaszania transakcji do GIIF.

Z analizy rachunków zrobionych do śledztwa przez biegłych wynika, że mąż G. pomnożył wyniesione pieniądze do ponad 30 mln zł. I prawie wszystko przegrał.

Prokuratura Regionalna w Warszawie zajęła konta firmy STS, sąd to zabezpieczenie utrzymał.

Firma STS zapewniała nas w ubiegłym roku, że zgodnie z obowiązkiem zgłaszała wpłaty męża kasjerki – podobnie jak bank, który obsługiwał jego online'owe konto. I nadal tak twierdzi.

Odwracanie uwagi?

– Spółka dochowała w przedmiotowej sprawie wszelkich procedur, których wymaga polskie prawo. Generalny inspektor informacji finansowej był przez nas wielokrotnie informowany o tzw. transakcjach ponadprogowych, do czego również zobowiązują nas przepisy. Koncentrowanie się w całej sprawie na ewentualnych uchybieniach po stronie spółki to w naszej ocenie próba odwrócenia uwagi od prawdziwego problemu i głównego wątku sprawy tj. zaniedbań po stronie CBA – tłumaczy nam Paweł Sikora, PR Manager STS SA. – Pracownik złożył w prokuraturze obszerne wyjaśnienia i nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Jako że nie został skazany prawomocnym wyrokiem sądu, nie widzimy podstaw do wyciągania wobec niego konsekwencji służbowych – dodaje.

Kontrolę w firmie STS prowadzi Ministerstwo Finansów.

Jak ustaliliśmy, niezależnie od skierowania do sądu aktu oskarżenia przeciwko kasjerce i jej mężowi wdrożono dwa śledztwa – jedno dotyczące odpowiedzialności firmy bukmacherskiej. W drugim postępowaniu, które trwa (dotąd nikt nie ma w nim zarzutów), rozliczane jest zachowanie przełożonych, którzy nadzorowali pracę Katarzyny G.

Kasjerka przyszła do CBA w 2007 r., po 11 latach była ekspertem w biurze finansów wydziału finansowo-księgowego. Podlegała jej kasa główna i walutowa oraz fundusz operacyjny, który sama rozliczała – miała nieograniczony dostęp do gotówki CBA.

Wiele wskazuje na to, że wewnętrzne kontrole, które powinny wykazać braki, były fikcją.

Przed wakacjami ma zapaść wyrok w tajnym procesie Katarzyny G. – byłej kasjerki oskarżonej o przywłaszczenie z CBA 9 mln 230 tys. zł, i jej męża Dariusza, który kradzionymi pieniędzmi grał w zakładach bukmacherskich. Jednak to nie zakończy tej sprawy. Prokuratura Regionalna w Warszawie nadal prowadzi śledztwo, badając odpowiedzialność za aferę m.in. przełożonych kasjerki (zakończyła się dymisją jej ówczesnego szefa Ernesta Bejdy). Teraz – jak dowiedziała się „Rzeczpospolita" – zarzuty usłyszał funkcyjny pracownik firmy bukmacherskiej STS.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?