- Marihuanę i kokainę policjanci znaleźli w samochodzie, którym poruszali się mężczyźni, z kolei haszysz w garażu u jednego z nich. Narkotyki pochodziły z Hiszpanii i miały zostać sprzedane w Polsce – mówi „Rzeczpospolitej” Agnieszka Hamelusz, rzeczniczka Centralnego Biura Śledczego Policji (CBŚP).
Śledczy wpadli na trop szajki, która kupowała w Hiszpanii różnego rodzaju narkotyki, przewoziła je do kraju, by następnie rozprowadzać je m.in. w dyskotekach i nocnych klubach. W proceder było zaangażowanych trzech mieszkańców Gdańska – 56-letni Roman R., 47-letni Piotr M. oraz jego 20-letni syn Piotr. Funkcjonariusze operacyjnie ustalili, że nielegalny towar może być przewożony główna trasą województwa pomorskiego. Wytypowali potencjalne miejsce, w którym mogą się zjawić szmuglerzy, i urządzili na nich zasadzkę.
- Na bramkach zjazdowych autostrady A1 w Rusocinie, policjanci, wspierani przez funkcjonariuszy Izby Celnej w Gdyni, zatrzymali dilerów. Byli zaskoczeni - opowiada Agnieszka Hamelusz. - W przyczepce holowanej przez samochód, którym podróżowali mężczyźni, funkcjonariusze znaleźli 22 kg marihuany. Paczki z narkotykami były równo poukładane i pokrywały całą powierzchnię przyczepy. Z kolei w torbie podróżnej jednego z mężczyzn znaleziono ponad pięć gramów kokainy - dodaje komisarz Hamelusz.
Do poszukiwań środków odurzających wykorzystano psa tropiącego i specjalistyczny sprzęt rentgenowski.
Ostateczna ilość odebranych szajce narkotyków była większa. Po przeszukaniu garażu należącego do jednego z zatrzymanych, policjanci znaleźli bowiem kolejną partię nielegalnego towaru – 2,5 kg marihuany i ponad 18 kg haszyszu. Ponadto wagi elektroniczne, które – jak przypuszczają funkcjonariusze – służyły członkom szajki do porcjowania środków odurzających.