- Na wniosek prokuratora nadzorującego śledztwo Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa zastosował wobec trojga podejrzanych tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy – mówi „Rzeczpospolitej” Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Marcin S. - były oficer ABW, Andrzej K. - były komandos jednostki specjalnej „Grom”, oraz Jolanta S.-H., zostali zatrzymani przez agentów lubelskiej delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego w związku z podejrzeniem popełnienia płatnej protekcji - o czym w czawartek informowała „Rzeczpospolita”. Mieli oferować właścicielom jednej z firm pomoc w rozwiązaniu problemów – chodziło o zachowanie koncesji na handel bronią, potrzebnej m.in. do prowadzenia strzelnicy. Ponieważ na strzelnicy doszło do groźnego incydentu – rykoszetu, który zagrażał bezpieczeństwu ćwiczących (nikt nie został zabity) firmie groziło cofniecie koncesji na prowadzoną działalność. Podejrzani - jak wynika z zebranych dowodów - zaoferowali, że za łapówkę, wybawią właścicieli z tarapatów.
Inicjatorem i „mózgiem” bezprawnych działań – jak wynika z ustaleń śledczych – była Jolanta S.-H., mająca kontakt z firmą, której groziło cofnięcie koncesji. Kobieta właścicielom firmy miała podawać, że jest „pracownikiem służb”, i chwalić się znajomościami w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jej znajomy - komandos Andrzej K. miał być pośrednikiem, który w sprawę „załatwiania koncesji” wciągnął znanego mu Marcina S.
Zgoda na handel bronią zależy od MSWiA, ale wcześniej wniosek zainteresowanego jest opiniowany przez ABW, oraz właściwego komendanta wojewódzkiego policji. Na znajomości także w tych instytucjach - według śledczych - mieli powoływać się podejrzani.
Na spotkanie z przedstawicielem firmy, po odbiór łapówki poszedł Marcin S. Wpadł na gorącym uczynku, chwilę po tym, kiedy przyjął 55 tys. zł. Zatrzymali go agenci CBA, którzy dyskretnie obserwowali korupcyjną transakcję.