- Odbieram to pismo jako nadgorliwość i próbę pokazania sędziom, że teraz będą monitorowani także i w życiu prywatnym – komentuje w rozmowie z Onetem sędzia Sądu Apelacyjnego w Gdańsku Włodzimierz Brazewicz. Kilka tygodni temu w Europejskim Centrum Solidarności prowadził on otwartą dla publiczności rozmowę z sędzią Igorem Tuleyą.
Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Igor Tuleya jest znany z ostrej krytyki reformy sądownictwa, którą w tej kadencji zaproponowało Prawo i Sprawiedliwość. Zasłynął także tym, że zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z pytaniem o zgodność ustaw zmieniających wymiar sprawiedliwości w Polsce z europejskimi standardami ws. niezawisłości sędziowskiej.
Czytaj także: Sędzia Tuleya: Nie zmieniam zdania, warto bronić konstytucji
Sędzia powinien pytać, czy na sali są politycy?
Spotkanie było współorganizowane przez gdański oddział Stowarzyszenia Iustitia, Okręgową Izbę Radców prawnych w Gdańsku i Pomorską Izbę Adwokacką. Prowadził je sędzia Sądu Apelacyjnego w Gdańsku Włodzimierz Brazewicz. - Na scenie byliśmy we dwóch, ja i pan sędzia Tuleya. Jak się później dowiedziałem z relacji medialnej, na sali było około 450 osób. Rozmawialiśmy w dwójkę i oczywiście były też pytania z sali – relacjonuje w rozmowie z nami sędzia Brazewicz, który ws. wrześniowego spotkania będzie musiał tłumaczyć się już niedługo przed rzecznikiem dyscyplinarnym Sędziów Sądów Powszechnych.
- Dzisiaj dostałem informację od zastępcy rzecznika dyscyplinarnego, że 6 listopada mam się zgłosić do jego biura. I że będę przesłuchiwany w charakterze świadka – mówi rozmówca Onetu, z którym rozmawiamy w gdańskim sądzie.