Po kilku miesiącach nieorzekania Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego wróciła do bardzo aktywnej pracy. Codziennie na wokandzie ma co najmniej kilka spraw do osądzenia – i zajmuje się tym, choć w tle mamy cały czas wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który zamroził działalność Izby i nie pozwolił jej orzekać w sprawach sędziów. Skąd więc taka jej aktywność teraz?
– Sprawa jest jasna: nadrabiamy zaległości po epidemii. Przez wiele tygodni sprawy nie były rozstrzygane – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Piotr Falkowski, rzecznik Izby Dyscyplinarnej SN. Pytany, jak do jej aktywności ma się wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE, mówi, że sprawy dyscyplinarne sędziów nie są obecnie załatwiane. Jedyna czynność jaka może być rozpoznawana, to przyznanie kosztów dla biegłych.
Czytaj też: Izba Dyscyplinarna SN: sędziowie i prokuratorzy tracą immunitety, urzędy i pieniądze
A jak jest z immunitetami?
–Te sprawy są rozpoznawane, bo nie są one postępowaniami dyscyplinarnymi – mówi Falkowski.