Czy prezes TK Julia Przyłębska jako przewodnicząca rozprawy będzie bezstronna

Trybunał Konstytucyjny | Na straży interesów partii czuwa prezes wybrana przez PiS.

Aktualizacja: 16.12.2018 14:39 Publikacja: 16.12.2018 01:30

Czy prezes TK Julia Przyłębska jako przewodnicząca rozprawy będzie bezstronna

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Gdy obecna większość parlamentarna przeprowadza kontrowersyjną zmianę w sądownictwie i napotyka jakąś rafę ustrojową, legitymizacji dalszych działań niejednokrotnie dostarcza Trybunał Konstytucyjny. Tak było przed zmianami w Krajowej Radzie Sądownictwa, gdy skrócenie dotychczasowej kadencji Rady oparto na stwierdzeniu niekonstytucyjności jej wyłonienia w sprawie o sygn. K 5/17. Podobnie, w sprawie o sygn. K 3/17 uznano wybór pierwszej prezes Sądu Najwyższego za wadliwy, skoro rządzącym było to potrzebne do uzasadnienia próby skrócenia kadencji prof. Małgorzaty Gersdorf.

Czytaj także: Pełna lista kandydatów na sędziów SN

Musi naruszać regułę

Na straży interesów partii rządzącej czuwa wybrana przez PiS Julia Przyłębska, której przyszłą rolę w odpowiednim doborze sędziów do spraw ważnych politycznie obrazowo opisał nieżyjący już Andrzej Lepper w pewnym wywiadzie z sierpnia 2007 r.

Biorąc pod uwagę obecny skład Trybunału, w którym wybrani przez Sejm VIII Kadencji (uwzględniając w tej liczbie „dublerów") wciąż stanowią tylko niewielką większość, każdorazowo prezes TK napotyka jednak problem wynikający z funkcjonującej od lat zasady, obecnie wyrażonej w art. 38 ust. 1 ustawy z 30 listopada 2016 r. o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym. Przepis ten mówi: „sędziów (...) do składu orzekającego, w tym przewodniczącego składu i sędziego sprawozdawcę, wyznacza Prezes (...) według kolejności alfabetycznej, uwzględniając przy tym rodzaje, liczbę oraz kolejność wpływu spraw do Trybunału". Jedynie „w uzasadnionych przypadkach, zwłaszcza ze względu na przedmiot rozpoznawanej sprawy", może on wyznaczyć sędziego sprawozdawcę, odstępując od owych kryteriów (ust. 2).

Ustawa nie przewiduje wyjątku od owych zasad z innych powodów: choroby, urlopu sędziego czy wyrównywania obciążenia poszczególnych sędziów – odmiennie niż w ustawie o sądach powszechnych, gdzie zasada wyznaczania składów w kolejności wpływu spraw do wydziału (obecnie mamy już losowanie) była ustawowo skorygowana możliwością odstąpienia od tej reguły w wyjątkowych wypadkach.

Gdyby wolą ustawodawcy było rozszerzenie tych uprawnień prezesa TK na inne sytuacje, nieobjęte treścią art. 38 ust. 2, byłoby to ujęte w obowiązującym prawie, zwłaszcza w odniesieniu do wielokrotnie nowelizowanych przepisów regulujących funkcjonowanie Trybunału. Chodzi o to, by uniknąć podejrzeń, że w danym przypadku skład orzekający został arbitralnie i celowo wyznaczony przez prezesa TK w taki sposób, aby przy określonych poglądach politycznych poszczególnych osób zapadło w nim ostatecznie orzeczenie określonej treści. Nie może zwłaszcza budzić wątpliwości, że wyznaczenie sędziów „liniowych" do danej sprawy musi się zawsze odbyć łącznie i w kolejności alfabetycznej. W innym wypadku wspomniany przepis nie miałby sensu.

Autorytet Trybunału upadł, zauważalnie więc zmniejszyła się liczba nowych spraw, a w niektórych kategoriach wpływają tam niemal wyłącznie wnioski polityków PiS oraz podmiotów z nimi związanych.

Nieprzypadkowy termin

Aby doprowadzić do wybrania „pasujących" sędziów i tym samym zwiększyć szanse na wydanie określonego wyroku, prezes TK musi niejednokrotnie bardzo wyraźnie naruszyć opisaną regułę. Nieprzypadkowo m.in. przywołane wcześniej sprawy, ważne dla PiS, łączył: udział w obu orzeczeniach „dublerów", wyznaczenie składu bez zachowania wymaganej kolejności alfabetycznej oraz nadreprezentacja sędziów wybranych przez obecny Sejm. Pewna korekta tych działań wynikła z aktywności rzecznika praw obywatelskich i jego kolejnych wniosków o wyłączenie „dublerów", jak również opozycji kwestionującej ważność wyroków zapadłych z ich udziałem, co ograniczyło nieco ich powoływanie.

Skoro pojawiła się kwestia legitymizacji istnienia obecnej neoKRS w postaci wniosku o stwierdzenie zgodności z konstytucją m.in. „politycznego" wyboru sędziów, dopuszczalności zaskarżalności jej uchwał do SN i NSA czy wstrzymania procedur nominacyjnych przez NSA, a więc zagadnień niewątpliwie kluczowych dla dalszych losów zmian w sferze wymiaru sprawiedliwości, prezes TK natychmiast wyznaczyła poza kolejnością termin dla nowej sprawy (K 12/18). Datę rozprawy nieprzypadkowo określiła na 3 stycznia 2019 r., a więc na okres długiego weekendu, gdy po Sylwestrze zainteresowanie nią będzie marginalne, a część osób zostanie na urlopach. Dodatkowo wyznaczyła skład z pominięciem „starych" sędziów i „dublerów", aby uniknąć kwestionowania ważności orzeczenia i potencjalnych wniosków rzecznika praw obywatelskich o wyłączenia od orzekania. Znaleźli się w składzie jedynie ci sędziowie TK, którzy zostali poprawnie wyłonieni głosami posłów PiS. Na stronie internetowej Trybunału nie ma dotąd informacji, kogo wyznaczono do rozpoznania poprzednich spraw „K" z 2018 r., co pozwoliłoby dodatkowo zbadać korelację składu owej sprawy z osobami desygnowanymi do już wcześniej zainicjowanych. Skoro jednak w sprawie K 12/18 poza przewodniczącą J. Przyłębską i sprawozdawcą G. Jędrejkiem występuje Z. Jędrzejewski, to nijak nie mogli się tam znaleźć również M. Warciński i A. Zielonacki. Po drodze według alfabetu mamy bowiem: P. Pszczółkowskiego, M. Pyziak -Szafnicką, S. Rymara i P. Tuleję oraz „dublerów": M. Muszyńskiego i J. Piskorskiego, a między M. Warcińskim, a A. Zielonackim na liście sędziów występuje S. Wronkowska-Jaśkiewicz i „dubler" J. Wyrembak. Prezes TK w ten sposób przekroczyła przysługujące jej uprawnienia. Przepis art. 38 ust. 1 ustawy o TK jest na tyle jasny, że to znaczące odstępstwo od ustawowej reguły uznać trzeba za bezprawne, co musi skłaniać do postawienia w ślad za tym pytania, czy nie doszło tu do popełnienia czynu zabronionego.

Po werdykcie zrobią to, co chcieli

Ze sposobu ukształtowania składu orzekającego sprawy K 12/18 nietrudno przewidzieć, jaki będzie końcowy werdykt Trybunału. Skoro partii rządzącej i sędziom z obecnej KRS chodzi o uzyskanie dla Rady trybunalskiego certyfikatu konstytucyjności, to go otrzymają. W interesie większości parlamentarnej leży też stwierdzenie niezaskarżalności jej uchwał (przynajmniej w sprawach osobowych) albowiem pociągnie ona za sobą niedopuszczalność odwołań złożonych w dotychczasowych konkursach. Upadnie też zabezpieczenie udzielone przez NSA, co pozwoli KRS i prezydentowi RP na sfinalizowanie procedur naboru do SN, NSA i sądów powszechnych. Na szczeblu krajowym odblokowane zatem zostaną wszystkie planowane zmiany personalne.

Osobną kwestią pozostanie, czy rzeczywiście zyskają one dostateczną trwałość, oczekiwaną przez obecną partię rządzącą. Konstytucja podobnej sytuacji nie reguluje, przyjmując jako zasadę, że orzeczenia Trybunału są ostateczne (art. 190 ust. 1). W „demokratycznym państwie prawnym"(art. 2) nie można jednak pozostawać ślepym na podobne wadliwości wydania wyroku TK. Zważyć należy, że w poszczególnych procedurach tego rodzaju okoliczność daje podstawę do wzruszenia orzeczenia (art. 540 §1 pkt 1 kodeksu postępowania karnego, art. 273 pkt 2 kodeksu postępowania administracyjnego, art. 403 §1 pkt 2 kodeksu postępowania cywilnego). Jest więc prawdopodobne, że legalność takiego werdyktu będzie w przyszłości podważana, a certyfikat wystawiony przez Trybunał uzna się za dotknięty zbyt dużą wadą prawną, aby po ewentualnej zmianie władzy rzeczywiście chciano go dalej honorować. Podobnie jak nominacje sędziowskie uzyskane na mocy uchwał obecnej neoKRS.

Jest to tym bardziej możliwe, że pytania skierowane przez Radę wyraźnie wykraczają poza jej kompetencje. Ma ona prawo wystąpić do TK wyłącznie „z wnioskiem w sprawie zgodności z konstytucją aktów normatywnych w zakresie, w jakim dotyczą one niezależności sądów i niezawisłości sędziów" (art. 186 ust. 2 Konstytucji RP). W przeszłości dopuszczono wprawdzie jej prawo do inicjowania kontroli konstytucyjnej ustawowych ram funkcjonowania Rady, ale nie dotykało to sfery niezależności od sądów i sędziów. Tymczasem wszystkie (!) pytania KRS, jako organu ustrojowo stojącego „na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów" (art. 186 ust. 1 Konstytucji RP), ewidentnie zmierzają do ograniczenia obecnych kompetencji władzy sądowniczej względem pozostałych dwóch władz w sferach: wyłaniania „sędziowskiej" części składu KRS oraz procedur nominacyjnych. Idą zatem dokładnie w przeciwnym kierunku, niż wyznacza Radzie konstytucja. Z tego powodu złożony wniosek ocenić należy jako formalnie niedopuszczalny i skutkować winien on – gdyby tylko chodziło o względy merytoryczne - umorzeniem postępowania.

Kończąc ten wywód, warto dodać, że opisane nieprawidłowości z ustaleniem składu orzekającego w sprawie K 12/18 są tej wagi, że przy okazji rodzą uzasadnione wątpliwości, czy prezes TK Julia Przyłębska jako przewodnicząca rozprawy będzie bezstronna. W pełni zasadne staje się żądanie jej wyłączenia od rozpoznania. Można się zastanawiać, czy nie powinien objąć podobny wniosek również pozostałych sędziów desygnowanych do sprawy, skoro decydują się zasiąść w tak wadliwie ukształtowanym składzie orzekającym. Biorąc pod uwagę znaczenie tego postępowania, niezależnie od powyższego należy stanowczo żądać wyłonienia sędziów rzeczywiście zgodnie z literą alfabetu (uwzględniając tu też wcześniejsze sprawy) oraz bez „dublerów". To ostatnie nawet zdaniem obecnej prezes TK jest, jak widać, zupełnie możliwe.

Autor jest sędzią Sądu Okręgowego w Łodzi

Gdy obecna większość parlamentarna przeprowadza kontrowersyjną zmianę w sądownictwie i napotyka jakąś rafę ustrojową, legitymizacji dalszych działań niejednokrotnie dostarcza Trybunał Konstytucyjny. Tak było przed zmianami w Krajowej Radzie Sądownictwa, gdy skrócenie dotychczasowej kadencji Rady oparto na stwierdzeniu niekonstytucyjności jej wyłonienia w sprawie o sygn. K 5/17. Podobnie, w sprawie o sygn. K 3/17 uznano wybór pierwszej prezes Sądu Najwyższego za wadliwy, skoro rządzącym było to potrzebne do uzasadnienia próby skrócenia kadencji prof. Małgorzaty Gersdorf.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?