Tomasz Krawczyk o sprawie dyscyplinarnej sędzi Aliny Czubieniak

Izba Dyscyplinarna SN ukarała sędzię za powołanie niewłaściwego przepisu procedury karnej. Jej czyn oceniał niedawny radca prawny z byłym notariuszem i nieprawniczy "czynnik ludowy".

Aktualizacja: 25.03.2019 20:17 Publikacja: 25.03.2019 18:49

Tomasz Krawczyk o sprawie dyscyplinarnej sędzi Aliny Czubieniak

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Nieważne, co zrobi polski rząd z przyszłym wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie Krajowej Rady Sądownictwa (czy raczej neoKRS) oraz Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Powoli można się oswajać z myślą, że im dłużej będzie ona działała, tym więcej na arenie europejskiej będzie słychać o wybrykach orzeczniczych nowych sędziów SN. Jest tylko kwestią czasu, gdy rozpatrywane przez nich sprawy zaczną trafiać do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Czytaj też:

Kolejne problemy dyscyplinarne sędzi ukaranej przez SN

Sędzia Alina Czubieniak ukarana przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego

Izba Dyscyplinarna SN ostatnio zajęła się sprawą sędzi Aliny Czubieniak z Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim. Sędzia uchyliła tymczasowe aresztowanie po tym, jak upośledzony umysłowo podejrzany o pedofilię, niepotrafiący pisać i czytać, został przesłuchany i doszło do jego aresztu, a nie posiadał obrońcy w trakcie postępowania przygotowawczego. Wywołało to wzburzenie pewnego ministra, więc wszczęto postępowanie dyscyplinarne. W efekcie zapadł 22 marca 2019 r. wyrok Sądu Najwyższego, w którym skład sędziów Izby Dyscyplinarnej ukarał sędzię Czubieniak upomnieniem. Sąd dyscyplinarny uznał, że wbrew stanowisku obwinionej nie wolno jej było uchylić aresztu na podstawie art. 439 kodeksu postępowania karnego, mogła to uczynić na podstawie art. 440 k.p.k. „i sprawy dyscyplinarnej wtedy by nie było". Kara formalnie wynikała tylko z tego, że sędzia przywołała na podstawę swojej decyzji nieprawidłowy przepis procedury karnej, w tle jednak chodziło o samą decyzję aresztową, która nie zyskała aprobaty ministra sprawiedliwości.

Łagodna czy nie, jakakolwiek kara po trzydziestu kilku latach nienagannej służby będzie dla każdego dotkliwa, tym bardziej że decyzja Izby Dyscyplinarnej SN jest więcej niż kontrowersyjna.

Eksces nominatów

W warstwie formalnej doszło do sytuacji, w której wniosek o wyłączenie wszystkich sędziów z „nowych" izb SN hurtem rozpoznał K. Wytrykowski z Izby Dyscyplinarnej SN. Zważywszy, że podstawą wyłączenia były zastrzeżenia do prawidłowości wyboru „nowych" sędziów, jasne jest, że również K. Wytrykowski nie powinien ocenić jego zasadności. W orzecznictwie SN dopuszczono wprawdzie kiedyś, by sędziowie wymienieni we wniosku o wyłączenie wszystkich sędziów danego sądu, którzy nie zostali wyznaczeni do rozpoznania sprawy, mogli rozpoznać ten wniosek, gdyż w części, która ich dotyczy, wniosek zaktualizuje się dopiero z momentem ich wejścia do składu orzekającego (postanowienie SN z 14 grudnia 2016 r., III KO 99/16). Sędzia rozpoznający wniosek o wyłączenie nadal podlega jednak regule z art. 41 § 1 k.p.k. („sędzia ulega wyłączeniu, jeżeli istnieje okoliczność tego rodzaju, że mogłaby wywołać uzasadnioną wątpliwość co do jego bezstronności w danej sprawie").

Skoro zarzut dotyczył zastrzeżeń do legitymacji „nowych" sędziów SN, a te obiektywnie istnieją, obejmował też bezspornie znajdującego się w analogicznej sytuacji K. Wytrykowskiego, który miał interes w określonym rozstrzygnięciu wniosku. Powinien więc powstrzymać się od czynności w sprawie. Pojawia się pytanie: kto będzie karał nowych nominatów z Izby Dyscyplinarnej SN za ich własne delikty dyscyplinarne? To w tych kategoriach należy ocenić działanie sędziego, który negatywnie rozstrzygnął kwestię wyłączenia.

Pod względem merytorycznym podstawą ukarania jako „rażącej i oczywistej obrazy przepisów postępowania karnego" było uznanie przez sędzię, że przesłuchanie i aresztowanie upośledzonego podejrzanego (potem stwierdzono jego niepoczytalność) bez zapewnienia mu obrońcy stanowi tak daleko idące naruszenie prawa do obrony, że obliguje do powtórzenia posiedzenia aresztowego. Sama koncepcja karania sędziego za treść wydanego przez niego orzeczenia w sposób niedopuszczalny godzi w sferę niezawisłości sędziowskiej.

Warto przypomnieć, że w wyroku ETPCz z 9 listopada 2018 r. w sprawie Beuze v. Belgium (nr 71409/10) zwrócono uwagę na możliwość naruszenia art. 6 europejskiej konwencji praw człowieka i tym samym prawa do rzetelnego procesu, gdy w toku śledztwa przesłuchano podejrzanego, nie zapewniając mu obrońcy mimo istniejących podstaw faktycznych. Również brzmienie art. 42 ust. 2 Konstytucji RP nie ogranicza prawa do korzystania z pomocy obrońcy wyłącznie do etapu postępowania sądowego. Wbrew twierdzeniom podanym w ustnych motywach rozstrzygnięcia przez referenta sprawy P. Czubika, zastosowana przez ukaraną podstawa prawna wydaje się trafna (a już na pewno przywołania przez nią art. 439 k.p.k. nie można traktować jako „rażącej i oczywistej obrazy przepisów"). Wszystko wskazuje na to, że sędziowie dyscyplinarni z SN właśnie ukarali polskiego sędziego za prawidłową implementację standardów europejskich i konstytucyjnych do krajowej procedury karnej. Można się tylko domyślić reakcji TSUE, gdy trafi do jej sędziów wiadomość o tym ekscesie orzeczniczym (bo inaczej tego się nie da nazwać) nowych nominatów w SN. Przy okazji znów pojawia się pytanie, które już postawiłem.

Awans dla prokuratora

Od strony konstytucyjnej jest to – wprawdzie nie wprost, ale jednak – ukaranie sędziego za bezpośrednie zastosowanie przepisów ustawy zasadniczej. To właśnie na konieczność uwzględnienia normy zawartej w art. 42 ust. 2 Konstytucji RP przy wykładni przepisów o tymczasowym aresztowaniu i bezwzględnych przyczynach odwoławczych powoływała się przecież sędzia, broniąc dokonanej przez siebie oceny karnoprocesowej.

W szerszym aspekcie ustrojowym orzeczenie sędziów P. Czubika i T. Przesławskiego demonstruje, jak mało niezależna od władzy politycznej jest nowa izba SN. Jeśli przewiną sędziego miałoby być wyłącznie powołanie niewłaściwego przepisu, to zakwalifikowanie owego postanowienia, tak jak to uczynili, da się uzasadnić chyba tylko chęcią ukontentowania ministra sprawiedliwości.

W sferze kompetencyjnej niech każdy samodzielnie oceni sytuację, gdy niedawny radca prawny z byłym notariuszem i „czynnikiem ludowym" oceniają do spółki nieproste zagadnienie stosowania tymczasowego aresztowania i zachowanie doświadczonego sędziego karnisty z wieloletnim stażem.

W tle przewija się wreszcie wątek personalny. Prokurator, który występował o areszt w sprawie rzeczonego upośledzonego podejrzanego, nie zapewniając mu obrońcy już w momencie czynności przesłuchania oraz wystąpienia o tymczasowe aresztowanie, a który swoim zachowaniem najwyraźniej naruszył art. 42 Konstytucji RP i art. 6 EKPCz, nie tylko nie doczekał się stosownej kary dyscyplinarnej, ale właśnie otrzymał pozytywną rekomendację obecnej KRS na sędziego Sądu Rejonowego w Międzyrzeczu. Kto wie, czy nie jest to najsmutniejsza z informacji w całej tej sprawie.

Autor jest sędzią Sądu Okręgowego w Łodzi

Nieważne, co zrobi polski rząd z przyszłym wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie Krajowej Rady Sądownictwa (czy raczej neoKRS) oraz Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Powoli można się oswajać z myślą, że im dłużej będzie ona działała, tym więcej na arenie europejskiej będzie słychać o wybrykach orzeczniczych nowych sędziów SN. Jest tylko kwestią czasu, gdy rozpatrywane przez nich sprawy zaczną trafiać do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji
Opinie Prawne
Jacek Czaja: Lustracja zwycięzcy konkursu na dyrektora KSSiP? Nieuzasadnione obawy
Opinie Prawne
Jakubowski, Gadecki: Archeolodzy kontra poszukiwacze skarbów. Kolejne starcie
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Prawne
Marek Isański: TK bytem fasadowym. Władzę w sprawach podatkowych przejął NSA