Dwóch oskarżonych o przesyłanie pieniędzy mających finansować działalność dżihadystów zostało już z aresztu wypuszczonych. Uważa się bowiem, że odsiedzieli już karę za przestępstwo, o które ich oskarżono. Prokurator Per Lindqvist zażądał wszak dla nich roku więzienia, a tak długo już byli pozbawieni wolności. Trzeci podejrzany natomiast w areszcie nie siedział.
Czytaj także: Terroryzm w UE z religią w tle
Według prokuratora trzej mężczyźni, 30-, 39- i 46-latek, planowali zamach terrorystyczny. Zdaniem prokuratora są dowody na to, że to zwolennicy tzw. Państwa Islamskiego i że posiadali ogromne ilości niebezpiecznych substancji chemicznych. Jeden z oskarżonych zgromadził też szczegółowe informacje o produkcji bomb i instrukcje, jak można zabić lub poważnie zranić człowieka bronią kłującą.
Dowodem są też rozmowy z podejrzanymi dżihadystami o ślubie, mające być kodem planów ataku, jak też propagandowy materiał w telefonach o kalifacie. Według aktu oskarżenia mężczyźni z jednoczesnymi przygotowaniami do terrorystycznego przestępstwa mieli ułożyć plan ucieczki. Potwierdzeniem tego są próby kupowania sfałszowanych paszportów i podrobionych dokumentów umożliwiających podróżowanie.
W dochodzeniu kuriozalny wydawał się wątek z wodą utlenioną. Jeden z mężczyzn, który zasiadł na ławie oskarżonych, kupił mianowicie w ubiegłym roku farby i duże ilości chemikaliów w firmie, która zbankrutowała (co było zdaniem eksperta ds. terroryzmu bardzo sprytne. Wtedy bowiem kupującemu nikt nie zadaje pytań). Jak wynika z dochodzenia, w materiale, który sprzedano, znajdował się także niebieski kanister z etykietką, na której widniał napis „Nadtlenek wodoru 50%", objetość 60 l ".