Sędziowie: podważanie autorytetu sądownictwa nie jest sposobem na zaostrzenie prawa karnego

Gdy zniszczymy powagę sędziów, bez znaczenia będzie podział na zawisłych i niezawisłych.

Aktualizacja: 26.02.2017 10:37 Publikacja: 26.02.2017 07:00

Sędziowie: podważanie autorytetu sądownictwa nie jest sposobem na zaostrzenie prawa karnego

Foto: Adobe Stock

Dura lex, sed lex, głosili starożytni Rzymianie i wiedzieli, co mówią. Jako radcy prawnemu zdarza mi się przegrywać sprawy sądowe, a nawet czytać uzasadnienia wyroków, które – delikatnie mówiąc – przyprawiają mnie o zdumienie. Chwila, gdy trzeba poinformować klienta o tym, że proces został przegrany, bywa trudna. Wtedy też zapewne u niejednego prawnika rodzą się pokusy, by powiedzieć klientowi, że sędzia nie znał się na prawie, faworyzował jedną ze stron albo jeszcze coś gorszego. Choć jest mi ciężko, nie robię tego nigdy, by nie podważać autorytetu sądu. Przecież w końcu dura lex, sed lex. Z tego też powodu z zaskoczeniem odbieram wypowiedzi niektórych polityków na temat władzy sądowniczej i oceniam je jako podcinanie gałęzi, na której sami siedzą.

Nie wykręca się kół z samochodu

Żyjemy w społeczeństwie, którego kultura prawna nie jest wysoka, do tego mamy osobliwe podejście do przestrzegania przepisów. Lubimy rozmawiać o korupcji przy rodzinnych uroczystościach, a czasami wręcz delektujemy się tematem niczym najlepszym deserem. Potępiamy ją, gdy dotyczy partii, której przeciwnikami jesteśmy, ale biada każdemu, kto chciałby nas kontrolować, sprawdzać, czy też karać. Dziś większym skandalem jest, że policja zatrzymała osobę podejrzaną o korupcję (na pewno był to spisek władzy), niż to, że faktycznie mogła sprzeniewierzyć się powadze urzędu. W zakładzie pracy bardziej oburza donos na nieuczciwego pracownika niż to, że mógłby okazać się prawdziwy. Dziś większym skandalem jest, że komornik prowadzi egzekucję i eksmituje dłużnika, niż to, że dłużnik za nic ma prawo i od lat nie płaci długów. Sąd aresztował podejrzanego – skandal. Sąd skazał człowieka – skandal. Sąd uniewinnił człowieka – skandal. Skandal goni skandal. „Autorytetu władza nie ma tu za grosz" – jak śpiewał Jacek Kaczmarski. Czasami mam wrażenie, że nasza demokracja sięgnęła bruku, wszystko wszystkim wolno. Standardem jest blokowanie ulic, mównic, przykuwanie się do wycinanych drzew, rzucanie się pod koparki na placach budów i pod samochody z politykami. Gdy włączam „Wiadomości", mam wrażenie że cofam się do świata panów Pasków i Sicińskich – burdy, warcholstwo i prywata.

No dobrze, ale co z tym wszystkim mają wspólnego sędziowie?

Już w chwili obecnej mamy poważne problemy z respektowaniem i wykonywaniem orzeczeń sądowych. Z doniesień publikowanych na łamach „Rzeczpospolitej" wynika, że skuteczność egzekucji w 2015 r. wyniosła zaledwie 12,2 proc. Co ludzie myślą o przestrzeganiu prawa, najlepiej widać podczas blokowania sejmowych mównic i na ulicach. A zapewniam, że będzie jeszcze gorzej, gdy zdyskredytujemy władzę sądowniczą. Uważajmy, byśmy któregoś dnia nie obudzili się w kraju, w którym już nikt nie będzie wykonywać orzeczeń, bo przecież – jak twierdzą politycy – są wydawane przez kliki i szajki. Czy jakoś tak. Zdumiewa mnie, jak łatwo jedna władza podważa autorytet drugiej, nie zważając na to, że de facto dyskredytuje samą siebie. To dokładnie tak samo, jak gdyby podważać szacunek do policji, komorników, kontrolerów urzędów skarbowych, Służby Celnej, czy Służby Więziennej. Nie wykręca się kół z samochodu, którym samemu się jedzie. Czasami zastanawiam się, jak daleko zajedzie ten samochód bez kół, jak daleko zajdą ekipy rządzące (z każdej opcji politycznej bez wyjątku) bez sędziów, którzy mogliby karać za uliczne burdy, blokady dróg czy nielegalne manifestacje. Oczywiście można znieść niezawisłość sądów, tylko który obywatel będzie chciał przestrzegać wyroków wydanych przez sędziów zależnych od władzy. Doprowadzimy do tego, że po ogłoszeniu rozstrzygnięcia niezadowolone strony będą wykrzykiwać członkom składów orzekających, że są skorumpowani przez polityków, są kliką, szajką, a przy okazji częścią grupy trzymającej władzę. W konsekwencji podważany będzie przez obywateli każdy choćby najbardziej prawidłowy wyrok sądu karnego. Zresztą już dziś mamy tego przedsmak. Niech tylko ktoś zechce aresztować polityka z opozycji podejrzanego o przestępstwo. Od razu słyszymy, że jest ofiarą nagonki, zemsty i brutalnej walki politycznej, a niewiele później jego zwolenników spotkamy protestujących pod Sejmem i rzucających się pod samochody w imię obrony obywatelskich wolności.

Oby bez bejsbola

Gdy zniszczymy powagę sędziów, bez znaczenia staną się podziały na tych zawisłych i niezawisłych, na „naszych" i „waszych". Społeczeństwo nie będzie szanować już żadnych wyroków bez wnikania w zawiłości ich powoływania. I oby nie okazało się, że kiedyś obudzimy się w kraju pełnym demonstracji, w którym wszyscy wyjdą na ulicę, każdy w swojej jedynie słusznej sprawie. Jedni będą paraliżować wybory, inni sejmowe mównice, drudzy pracę rzekomo skorumpowanych urzędników, którzy nie wydali decyzji zgodnej z oczekiwaniami. Niektórzy będą występować przeciwko władz, inni będą się zastanawiać, do której z manifestacji dziś przystąpić. Oby nie przyszły czasy, w których symbolem wyrażania poglądów politycznych będzie kij baseballowy i butelka z benzyną. Po ulicach będą grasować grupy „miłujących demokrację inaczej", którzy w imię obrony swoich urojonych, obywatelskich wolności zaczną podpalać samochody i wybijać szyby. I ciekawe, kto wtedy obroni porządku na ulicach, kto awanturującym się wymierzy kary? Szajki sędziów czy kliki asesorów?

Żadna władza nie utrzyma się bez mocnego, budzącego autorytet i niepowiązanego ze światem polityki sądownictwa, a tym bardziej ta, która zamierza wprowadzać odważne i budzące sprzeciw społeczny reformy. Wiedzieli, co czynią starożytni Rzymianie, gdy przedstawiali Temidę z długim mieczem w ręku. Z niepokojem myślę o tym, co będzie, gdy obecna władza sama zechce odciąć sobie rękę z mieczem.

Może być za późno

Staram się nie popadać w skrajności i nie bronić zacięcie żadnej ze stron konfliktu. Rozumiem, że władza może być niezadowolona ze zbytniej pobłażliwości Temidy, z wymierzania symbolicznych kar, które karami są tylko z nazwy. Bez wątpienia poczucie bezkarności budzi największe społeczne wynaturzenia i zachęca do popełniania kolejnych przestępstw. Z moich obserwacji wynika, że rozgoryczenie społeczeństwa łagodnymi wyrokami sądów karnych jest bardzo duże. Nie przysparza to popularności sędziom i utrudnia walkę o niezawisłość, ale o tym w kolejnym artykule. Osobiście wolałabym, aby korygowanie zbytniej pobłażliwości Temidy następowało w drodze zmian przepisów. Na przykład poprzez wprowadzenie instytucji tylko częściowego zawieszenia kary pozbawienia wolności, poprzez ograniczenie warunkowego przedterminowego zwolnienia z więzienia, podawanie wyroków obligatoryjnie do publicznej wiadomości jako formy kary.

Moim zdaniem podważanie autorytetu sądownictwa nie jest sposobem na zaostrzenie prawa karnego, a może przynieść odwrotne efekty. Bo gdy zniszczymy jego powagę, na wymierzanie surowych wyroków, zgodnie z oczekiwaniami polityków, a także na stanie na straży porządku publicznego będzie już za późno. Kraj pogrąży się w anarchii (zresztą mam wrażenie, że powoli zbliżamy się do tej granicy). I ciekawe co wtedy zrobi władza? Będzie pacyfikować sale sejmowe, tak jak kiedyś pacyfikowano kopalnie, wprowadzi stan wojenny, a może zacznie strzelać do ludzi?

Autorka jest radcą prawnym z Krakowa

Dura lex, sed lex, głosili starożytni Rzymianie i wiedzieli, co mówią. Jako radcy prawnemu zdarza mi się przegrywać sprawy sądowe, a nawet czytać uzasadnienia wyroków, które – delikatnie mówiąc – przyprawiają mnie o zdumienie. Chwila, gdy trzeba poinformować klienta o tym, że proces został przegrany, bywa trudna. Wtedy też zapewne u niejednego prawnika rodzą się pokusy, by powiedzieć klientowi, że sędzia nie znał się na prawie, faworyzował jedną ze stron albo jeszcze coś gorszego. Choć jest mi ciężko, nie robię tego nigdy, by nie podważać autorytetu sądu. Przecież w końcu dura lex, sed lex. Z tego też powodu z zaskoczeniem odbieram wypowiedzi niektórych polityków na temat władzy sądowniczej i oceniam je jako podcinanie gałęzi, na której sami siedzą.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Prawne
Prof. Pecyna o komisji ds. Pegasusa: jedni mogą korzystać z telefonu inni nie
Opinie Prawne
Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?