Kanonicznie ujął to filozof marksistowskiej szkoły frankfurckiej Teodor Adorno w „Osobowości autorytarnej" z 1950 r., dla którego emancypacja z przemocy odradzającej się w tradycyjnej kulturze była kluczem do sprawiedliwego społeczeństwa. U podstaw „europeizmu" leżał zatem ponownie odwieczny błąd traktowania polityki jako narzędzia naprawy ludzkiej natury i budowa „nowego człowieka".
Niemcy: cenzor dobra
Przemożny wpływ na kształt dzisiejszej Europy mają Niemcy, doskonale czujący się z twierdzeniem, ze względu na pamięć katastrofy, jaką zafundowali Europie, że są bardziej Europejczykami niż Niemcami.
Unia jest dla takiego sposobu myślenia idealna, bo jest przyszłościowym projektem bez historii organizowanym jedynie wokół patriotyzmu konstytucyjnego i praw jednostkowych. Wyższościowa moralna postawa Niemiec wynika z przekonania, że choć byli jądrem zła, rozliczyli się totalnie i jako najbardziej oczyszczeni mają prawo stać się cenzorem dobra definiującym dobrego Europejczyka. Uzurpowały sobie prawo do przekucia rozliczenia ze swoją haniebną historią w przywództwo polityczno-ekonomiczne, nowe wcielenie polityki „kulturtragera" szczególnie wobec „nieoświeconych" narodów Europy Środkowo-Wschodniej.
Niemiecki nacjonalizm zachował swoją istotę polegającą na wyższościowym przekonaniu o przewodzeniu, ponownie destabilizując Europę. Odrzucił rasizm i antysemityzm, stał się teraz doskonałym wcieleniem prometejskiego „europeizmu" i moralności uniwersalnej, mieszając jak poprzednio kwestie polityczno-ekonomiczne z moralnymi, co czyni trudną dyskusję na poziomie faktów.
Wygodna ideologia
Bunt krajów Europy zaskoczył establishment europejski. U podstaw tej rewolty demokratycznej leży sprzeciw wobec filozofii praw jako narzędzia osłabiania wszelkich więzi wspólnotowych, tęsknota za zakorzenieniem i brak przekonania, że obecny projekt UE tworzy jakieś dobro poza komfortem i bezpieczeństwem. To dlatego obserwujemy powrót do państwa i dziedzictwa narodowego. Liberalna post 1968 r. kultura polityczna nie ma narzędzi, by ten populistyczny bunt, strach przed bezdomnością zrozumieć, piętnuje go więc pojęciem „nacjonalizmu" czy „populizmu" . Solidarność narodowa nie jest powrotem do plemiennych form organizacji, ale rewitalizacją formy politycznej. To bunt przeciw temu, co Milan Kundera nazwał „nieznośną lekkością bytu". Europejczycy dramatycznie poszukują punktu oparcia w życiu osobistym i wspólnotowym. Stąd zrozumiały opór wobec oligarchizującego i ideologicznego modelu budowy Unii od góry.