Pierwsza wojna światowa, nazywana dawniej Wielką Wojną, jest dzisiaj niemal całkowicie zapomniana. Jeszcze pół wieku temu Francuzi z dumą podkreślali, że wygrali tę wojnę. W latach 60. generał Charles de Gaulle wygłosił wiele przemówień gloryfikujących strategię francuskiego sztabu generalnego w latach 1914–1918. Dzisiaj ocenia się ten konflikt raczej w kategoriach wielkiej europejskiej tragedii. Tylko pod Verdun życie straciło ok. 340 tys. Francuzów i niemal tyle samo Niemców. Wspominając Verdun, politycy francuscy i niemieccy nie wymieniają już litanii wzajemnych krzywd, ale mówią o konieczności utrzymania pokoju dla przyszłych pokoleń. 29 maja 2016 r. prezydent Francji François Hollande i kanclerz Niemiec Angela Merkel wspólnie złożyli wieńce na cmentarzu żołnierzy niemieckich w Consenvoye na północ od Verdun, po czym udali się do Douaumont, gdzie spoczywają szczątki 130 tys. żołnierzy obu walczących armii. Ta kolejność obchodów jest znamienna. Musiało minąć 100 lat, nim Francuzi zgodzili się, żeby kwiaty od prezydenta Francji znalazły się najpierw na grobach żołnierzy niemieckich, a dopiero później francuskich. Musiał minąć cały wiek pełen strasznych rozliczeń między obydwoma narodami, zanim na cmentarzu w Douaumont pojawiły się tablice na grobach pochowanych tam żołnierzy niemieckich.

Dzisiaj narody Europy zaczynają postrzegać Wielką Wojnę w zupełnie innych kategoriach niż przez cały XX wiek. W kwietniu br. zapytałem Josepha Zimeta, dyrektora generalnego La Mission du Centenaire (francuskiego programu upamiętniającego stulecie I wojny światowej), jakie uczucia wywołuje Wielka Wojna wśród współczesnych Francuzów. „Muszę przyznać, że młode pokolenie Francuzów nie interesowało się specjalnie okresem I wojny światowej, dopóki w telewizji nie ukazały się nowe programy dokumentalne, przedstawiające odnowione, cyfrowe i kolorowane filmy z tamtego okresu – odpowiedział Zimet. – Nagle część francuskiej młodzieży ujrzała świat sprzed 100 lat, jakby to było niemal wczoraj. To wywarło na wielu ogromne wrażenie. (...) Młodzi ludzie potrzebują mediów i obrazów. Nie trafimy do nich za pomocą długich i żmudnych opracowań naukowych".

Rzeczywiście, to dzięki niezwykle bogatym archiwom cyfrowym takich programów jak Mission du Centenaire, zawierającym 4,5 mln fotografii oraz 97 proc. zeskanowanych pamiętników żołnierzy francuskich z czasu wojny, ta wielka tragedia narodów Europy zaczyna być zrozumiała. Wspomnienia te są szczególnie ważne dla rodzin żołnierzy straconych za dezercję, o których jeszcze do niedawna nie wypadało przypominać przy okazji upamiętniania weteranów. Pod koniec kwietnia 1917 r. po nieudanej ofensywie pod Aisne wśród żołnierzy zaczęło szerzyć się niezadowolenie. Pod koniec maja tego samego roku ok. 30 tys. żołnierzy samowolnie wycofało się na tył frontu. Część z nich odmówiła powrotu do walki. Zostali postawieni przed sądem wojskowym i w większości skazani na karę śmierci. Dzięki inicjatywie prezydenta Francji François Hollande'a także nazwiska tych żołnierzy znalazły się na pomnikach. Dla rodzin skazańców było to symboliczne rozliczenie się z przeszłością i traumą rodzinną. Dzięki cyfryzacji dokumentów i dostępowi do archiwów przez internet potomkowie tych ludzi mogą ocenić ich postawę oraz zrozumieć, co kierowało ich dramatycznymi decyzjami. Czytając pamiętniki, młode pokolenie Europejczyków odkrywa różnorodność ludzkich osobowości. Niektóre pamiętniki były pisane przez prostych żołnierzy, ale są też perły literackie – pięknie i kwieciście napisane wspomnienia nauczycieli, naukowców czy artystów, którzy marzli i przymierali głodem w okopach pod Verdun.

Ze wszystkich tych zapisków przebija wspólna, bardzo gorzka konkluzja – wojna jest tylko i wyłącznie koszmarem i nie ma w niej nic chwalebnego.