Zaznacza jednak, że dla pracowników z Ukrainy głównym kryterium wyboru oferty jest stawka godzinowa i liczba godzin pracy. Większość z nich przyjeżdża do Polski na dwa–trzy miesiące, często do prostych, sezonowych prac. Zdaniem Inglota pracownicy z Ukrainy najchętniej pracują sześć dni w tygodniu po osiem–dziesięć godzin. Potwierdza to też badanie koalicji, w którym ponad połowa Ukraińców deklaruje chęć pracy powyżej dziesięciu godzin dziennie. – Możliwość pracy w nadgodzinach jest istotnym atutem pracy w Polsce dla Ukraińców, którzy do nas przyjeżdżają na wyznaczony okres i chcą zarobić jak najwięcej – twierdzi Andrzej Korkus, prezes agencji zatrudnienia EWL. Według niego bardziej restrykcyjne prawo w Niemczech, które ogranicza taką możliwość, może ograniczyć chęć wyjazdów Ukraińców do pracy za Odrą, podobnie jak koszt zakwaterowania, którego niemieccy pracodawcy zwykle nie finansują.
Długie godziny pracy Ukraińców w Polsce zwiększają jednak ryzyko wypadków.
Wypłata najważniejsza
Jak podkreśla Marek Maszewski, dyrektor w firmie SEKA (jednego z członków Koalicji Bezpieczni w Pracy), aż 18 proc. Ukraińców w ciągu ostatnich dwóch lat uległo wypadkowi przy pracy. – To wielka liczba, skoro ten wskaźnik dla ogółu pracowników w Polsce nie przekracza 1 proc.
Na ten wskaźnik może wpływać nieznajomość zasad BHP wśród prawie jednej trzeciej Ukraińców. Najgorzej jest wśród pracujących na czarno, do czego przyznaje się 14 proc. pracowników z Ukrainy. Ich też często dotyczą naruszenia prawa pracy. Jak ocenia Ewa Kacprzak-Szymańska, prawniczka ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej, każdego miesiąca pięciu–dziesięciu Ukraińców zgłasza do warszawskiego biura SIP nieprawidłowości związane z zatrudnieniem.
To jednak drobna część faktycznych naruszeń, z których spora część zdarza się w małych miejscowościach czy na wsiach. O ile duże firmy i agencje zatrudnienia, które częściej muszą się liczyć z kontrolą inspekcji pracy i Straży Granicznej, raczej przestrzegają przepisów, o tyle problemem jest sytuacja w MŚP, np. w budownictwie, czy w rolnictwie. Tam Ukrainiec rzadko dostaje umowę o pracę w swoim języku czy przechodzi szkolenie BHP. Jeszcze gorsza bywa sytuacja zatrudnianych prywatnie (i zwykle na czarno) opiekunek z Ukrainy. Do SIP Ukraińcy zgłaszają przede wszystkim brak albo zaniżenie wynagrodzenia za pracę. Zdarza się np., że pracodawca, który wypłaca im co miesiąc 200–300 zł zaliczki, obiecując wyrównać należności po zakończeniu pracy, nie wywiązuje się z tej obietnicy. To najczęściej skłania pracowników do szukania pomocy, a wtedy, przy okazji, wychodzą niekiedy na jaw inne nieprawidłowości, jak fatalne warunki mieszkaniowe, dźwiganie ciężarów czy złe traktowanie pracowników. – Ukraińcy chętnie pracują w nadgodzinach i są w stanie wiele znieść, dopóki nie ma problemów z wynagrodzeniem – ocenia Ewa Kacprzak-Szymańska.
Zarobić w Polsce i zawieźć do domu
Większość, bo 66 proc., Ukraińców pracujących w Polsce ogranicza tu do minimum wydatki, chcąc jak najwięcej zaoszczędzić i zawieźć do domu. Według „Barometru Imigracji Zarobkowej – I półrocze 2018 r." agencji zatrudnienia Personnel Service 45 proc. badanych Ukraińców zadeklarowało, że wydaje na utrzymanie 200– 500 zł miesięcznie. Ponad jedna piąta twierdzi zaś, że wystarcza im do 200 zł. Zaciskają pasa głównie sezonowi pracownicy z Ukrainy, którzy przyjeżdżają do nas na sześciomiesięczne oświadczenia. Dodatkowo koszty ich utrzymania zmniejsza fakt, że wielu Ukraińców ma zapewnione w Polsce darmowe mieszkanie i wyżywienie od pracodawcy. To wraz ze wzrostem wynagrodzeń powiększa transfery pieniężne na Ukrainę – według NBP w 2017 r. ukraińscy pracownicy w Polsce przelali do ojczyzny 11,7 mld zł (ponad 2,7 mld euro), o 50 proc. więcej niż rok wcześniej. Jak szacuje Narodowy Bank Ukrainy, w ub.roku migranci zarobkowi przekazali do kraju 9,3 mld dol., czyli ok. 5,2 mld euro (stanowiło to 9 proc. ukraińskiego PKB). W tym roku ich transfery pieniężne mają wzrosnąć do 11,5 mld dol.