W tkance mięśniowej jednego z lekarzy rzekomo odkryto cez-137, radioaktywny izotop powstały w wyniku rozszczepienia jądrowego uranu-235. Lekarzowi nie powiedziano o ilości lub stężeniu izotopu.
W dniu wybuchu niektóre ofiary zostały przywiezione do Archangielskiego Regionalnego Szpitala Klinicznego nago, owinięte jedynie w przezroczyste plastikowe torby, ale lekarze zostali jedynie poinformowani, że mężczyźni zostali ranni w wyniku bliżej nie określonego wybuchu. Dwaj z trzech poszkodowanych w wybuchu zmarli w drodze na lotnisko, skąd mieli być przetransportowani do Moskwy - pisała rosyjska gazeta. Informację tę podchwyciły media z całego świata.
W czwartek doniesieniom tym zaprzeczył rzecznik Kremla. - Nie wiemy o tym, nie wiemy, o jakich lekarzach mówicie - stwierdził, odpowiadając na pytania dziennikarzy. - Trzeba dokładnie wiedzieć, o których lekarzach się mówi, kim oni są. W tym przypadku nie możemy rozmawiać bezosobowo - dodał Dmitrij Pieskow.
Rzecznik Kremla podkreślił również, że prezydent Rosji Władimir Putin otrzymuje „konkretne, profesjonalne informacje, oparte na pomiarach instrumentów” i „nie ma powodu, aby nie ufać tym informacjom”.