Dzieci zmarłej przy wycince drzewa 37 - letniej kobiety wystąpiły do sądu o zadośćuczynienie za jej śmierć. Sprawcą tragedii okazał się mąż zmarłej, który drzewo ścinał. Gospodarstwo należące do poszkodowanej wraz z lasem, gdzie doszło do śmierci było ubezpieczone od odpowiedzialności cywilnej rolników. Mąż kobiety pomagał w gospodarstwie, jednak cały rok pracował w Niemczech. Gospodarstwo prowadziły głównie kobiety i dzieci.

Ubezpieczyciel wypłacił po 30 tys. zł tytułem zadośćuczynienia dla każdego z powodów. Niepełnoletnie wówczas dzieci uznały, że ta suma jest zbyt mała, gdyż na skutek śmierci pogorszeniu uległy ich warunki materialne. Sąd Okręgowy uznał powództwo za zasadne. Ubezpieczyciel ponosi odpowiedzialność, gospodarstwo i las były objęte ubezpieczeniem rolników indywidualnych. Wycinka i zbiórka suchych gałęzi była związana z prowadzeniem gospodarstwa. Sąd zasądził na rzecz powodów po 100 tys. zł. Podstawą były dwa przepisy art. 50 i 51 ustawy o ubezpieczeniach cywilnych. Według tych przepisów "z ubezpieczenia OC rolników przysługuje odszkodowanie, jeżeli rolnik, osoba pozostająca z nim we wspólnym gospodarstwie domowym lub osoba pracująca w jego gospodarstwie rolnym są obowiązani do odszkodowania za wyrządzoną w związku z posiadaniem przez rolnika tego gospodarstwa rolnego szkodę, będącą następstwem śmierci, uszkodzenia ciała, rozstroju zdrowia bądź też utraty, zniszczenia lub uszkodzenia mienia".

Dyrekcja PZU złożyła apelację od wyroku, kwestionując zasadę odpowiedzialności. Sąd Apelacyjny w Łodzi 9 czerwca 2016 r. zmienił wyrok i oddalił powództwo wyłączając tym samym odpowiedzialność PZU. Zdaniem sądu II instancji las nie był częścią gospodarstwa, zaś mąż zmarłej nie był pracownikiem zatrudnionym w gospodarstwie. Skargę kasacyjną od tego wyroku złożyli powodowie. W skardze podkreślono, że orzecznictwo sądów uznaje nawet sąsiada pomagającego w gospodarstwie za osobę w nim pracującą. Ponadto w innym wyroku Sąd Rejonowy w Kępnie, a następnie Sąd Okręgowy w Kaliszu, matka i siostra zmarłej otrzymały zadośćuczynienie.

Sąd Najwyższy przyznał rację powodom i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Sędzia sprawozdawca Mirosław Bączyk zaznaczył, że dziwne jest, że ubezpieczyciel najpierw uznał swoją odpowiedzialność i wypłacił po 30 tys. zł, a następnie tej odpowiedzialności zaprzeczył. Wszystkie przesłanki jego odpowiedzialności zostały spełnione - stwierdził sąd.

Wyrok z dnia 14 lipca 2017 r., sygnatura akt II CSK 806/16