Ptasia grypa zamyka rynki warte setki milionów

Początek roku dla polskich hodowców drobiu i producentów jaj nie okazał się szczęśliwy. Ptasia grypa wróciła nad Wisłę po trwającej zaledwie dwa i pół roku przerwie.

Publikacja: 06.01.2020 21:00

Ptasia grypa zamyka rynki warte setki milionów

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak

Pierwsze trzy dni 2020 r. przyniosły hiobowe wieści dla branży drobiarskiej. Co dzień potwierdzano nowe ognisko ptasiej grypy. Spokój trwał zaledwie dwa i pół roku: Polska została obwołana krajem wolnym od ptasiej grypy w lipcu 2017 r., a odzyskiwanie eksportu na najważniejsze rynki trwało jeszcze następne półtora roku.

– Patrzymy na to z niepokojem pod kątem skali, natomiast samo wystąpienie grypy nie jest niczym dziwnym – mówi „Rzeczpospolitej" Ryszard Waśniewski, wiceprezes SuperDrobu, jednego z większych producentów drobiu w Polsce. Tłumaczy, że w Europie rynki przyzwyczaiły się do tego, że grypa ptaków cyklicznie powraca, szkoda jednak utraty rynków, bo zakaz eksportu może potrwać nawet 12 miesięcy, a dziś nikt nie zna jeszcze zasięgu epidemii. – Biznes z Chinami był bardzo rentowny, ale jego skala nie była duża, bo dotyczyła tylko wybranych elementów kurczaków. My mamy możliwość przerobienia tych elementów na miejscu, skrzydełka są bardzo poszukiwane – mówi Waśniewski.

Pierwsze ognisko grypy wykryto w sylwestra w Starym Uścimowie na Lubelszczyźnie. W stadzie indyków początkowo podejrzewano zatrucie, jednak sytuacja okazała się poważniejsza. W trzech gospodarstwach padło już ok. 50 tys. ptaków, indyków i perlic. Wirus trafił bowiem w lokalne zagłębie drobiu. Epidemia wywołała sporą mobilizację, na miejsce przyjechał w czwartek wojewoda lubelski, do sprzątania zaangażowano żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej, zamknięto szkołę podstawową. Prokuratura wszczęła śledztwo wyjaśniające, w jaki sposób wirus pojawił się w okolicy i czy fermy były odpowiednio zabezpieczone.

Kolejne ognisko wykryto 450 km od poprzednich – w Wielkopolsce, na profesjonalnej, wielkotowarowej fermie kur niosek. Do utylizacji trafiło 65 tys. kur, a Krzysztof Borowczyk, właściciel kurników w miejscowości Topola Osiedle, szacuje straty na miliony złotych. W wypadku produkcji jaj straty to także utracona produkcja w trakcie trwającej 40 dni kwarantanny. Według Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz, Wielkopolska jest największym producentem jaj w Polsce: 4 mld sztuk rocznie – to ok. 40 proc. krajowej produkcji. Hodowcy nie mogą się niestety ubezpieczyć na wypadek wystąpienia grypy ptaków, ale odszkodowanie za choroby zwalczane z urzędu wypłaci im budżet państwa. Jego wysokość oceni komisja wyznaczona przez powiatowych lekarzy weterynarii.

Straty całej branży będą wyższe, epidemia ptasiej grypy zamyka eksport na tzw. rynki trzecie, czyli poza Unię Europejską. Tu efekty wykrycia wirusa grypy ptaków H5N8 są podobne do afrykańskiego pomoru świń: wirus nie jest groźny dla ludzi, za to nieuleczalny dla zwierząt. Wykrycie nawet jednego chorego ptaka w gospodarstwie skutkuje wybiciem całego stada – i natychmiast odcina polskim producentom możliwości eksportu na rynki trzecie. Według GUS eksport drobiu do Chin przyniósł w tym roku do września 146,5 mln zł, do RPA – 144,8 mln zł, do Wietnamu – 63 mln zł. To nie tak wiele, ale przy bardzo nasyconym rynku europejskim, głównie rynki trzecie dawały polskim producentom możliwość zwiększania eksportu. Od stycznia do października Polska wysłała w świat 1,2 mln ton mięsa drobiowego wartego ponad 9,2 mld zł, to 10 proc. więcej niż przed rokiem. Głównymi odbiorcami pozostają jednak sąsiedzi – ok. 80 proc. eksportu idzie do krajów UE. Pierwsza piątka odbiorców to niezmiennie: Niemcy (wzrost o 1 proc.), Wielka Brytania (wzrost o 12 proc.), Holandia, Francja, Czechy. To dobra wiadomość, bo tego eksportu nie stracimy – kraje UE uznają regionalizację, więc eksport spoza terenów objętych wyłączeniami jest niezagrożony.

Co innego z rynkami trzecimi. – Zgodnie z zapisami świadectw zdrowia eksport mięsa drobiowego i jaj z Polski nie może być prowadzony do Azerbejdżanu, Chin, Japonii, Singapuru, Tajwanu, Wietnamu oraz RPA – poinformował już główny lekarz weterynarii w piśmie rozesłanym do powiatowych lekarzy weterynarii.

Na razie straty nie są wielkie. Do utylizacji trafiło ok. 100 tys. ptaków. Tymczasem jeden zakład SuperDrobiu przerabia dziennie 200 tys. kurcząt, a rocznie Polska produkuje 3 mln ton drobiu.

Pierwsze trzy dni 2020 r. przyniosły hiobowe wieści dla branży drobiarskiej. Co dzień potwierdzano nowe ognisko ptasiej grypy. Spokój trwał zaledwie dwa i pół roku: Polska została obwołana krajem wolnym od ptasiej grypy w lipcu 2017 r., a odzyskiwanie eksportu na najważniejsze rynki trwało jeszcze następne półtora roku.

– Patrzymy na to z niepokojem pod kątem skali, natomiast samo wystąpienie grypy nie jest niczym dziwnym – mówi „Rzeczpospolitej" Ryszard Waśniewski, wiceprezes SuperDrobu, jednego z większych producentów drobiu w Polsce. Tłumaczy, że w Europie rynki przyzwyczaiły się do tego, że grypa ptaków cyklicznie powraca, szkoda jednak utraty rynków, bo zakaz eksportu może potrwać nawet 12 miesięcy, a dziś nikt nie zna jeszcze zasięgu epidemii. – Biznes z Chinami był bardzo rentowny, ale jego skala nie była duża, bo dotyczyła tylko wybranych elementów kurczaków. My mamy możliwość przerobienia tych elementów na miejscu, skrzydełka są bardzo poszukiwane – mówi Waśniewski.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rolnictwo
Afera w rządzie Ukrainy. Minister podejrzany o kryminalny proceder
Rolnictwo
Polska wspomaga wojenną kasę Rosji importując nawozy. Najwięcej w UE
Rolnictwo
Węgry ograniczą import produktów rolnych z Ukrainy. Rosja zadowolona
Rolnictwo
Największy producent wina Rosji w mackach Kremla. Parodia w sądzie
Rolnictwo
Przybywa zboża z Rosji w Europie. Dojrzewa pomysł na cła