Po ponad trzech latach Katarzyna Bosak z Lublina wywalczyła w sądzie alimenty od ojca swej córki – obywatela Wielkiej Brytanii. Nie było łatwo, bo proces dotyczący obcokrajowca w polskich sądach to droga przez mękę.
– Choć dochodzenie roszczeń alimentacyjnych z zagranicy jest możliwe, dopiero wypracowywana jest ścieżka takiego działania – mówi adwokat Ilona Waskan.
Długa droga
Od momentu urodzenia córki (czerwiec 2010 r.) Bosak była bez środków do życia, bo ojciec kwestionował ojcostwo i nie chciał płacić. W październiku 2013 r. polski Fundusz Alimentacyjny przyznał dziecku świadczenia na okres od października 2013 r. do listopada 2014 r. – 500 zł miesięcznie.
W marcu 2012 r. przed lubelskim sądem zapadł wyrok, który w całości uwzględnił żądania matki – alimentom nadano rygor natychmiastowej wykonalności. Bosak pieniądze na córkę zobaczyła jednak dopiero dwa lata później, bo sąd w Wielkiej Brytanii nie kwapił się do przymuszenia swego obywatela do zapłaty.
Melwyn G. 1 kwietnia 2014 r. wpłacił pierwszą część zaległych alimentów. Kolejne m.in. w lipcu i wrześniu. W sumie córka otrzymała 3239 zł. Melwyn G. płacił zaległości nieregularnie. Matka poinformowała o wpłatach Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Lublinie, który wszczął postępowanie w sprawie ustalenia uprawnień do pobierania przez małoletnią świadczeń z Funduszu Alimentacyjnego.