Adamowicz został zaatakowany 13 stycznia ok. godziny 20.00 w czasie finału WOŚP w Gdańsku. Zabójca, 27-letni Stefan W., zadał mu kilka ciosów nożem, a następnie ze sceny wykrzyczał, że "siedział niewinnie w więzieniu" i że "PO go torturowała", dlatego też - jak dodał - "zginął Adamowicz". Prezydent Gdańska zmarł w wyniku wstrząsu krwotocznego w szpitalu, 14 stycznia.

"W tym, że się spieramy, nie ma niczego niewłaściwego. Istotą demokracji jest spór. Narodowa jedność, z której nikt się nie wyłamuje, występuje tylko w Korei Północnej. Nie będziemy się ze sobą zgadzać. Będziemy czuć gniew, ostro się krytykować i wkurzać na siebie nawzajem. I w tym także nie ma niczego niewłaściwego. Ale polityczny spór musi mieć granice, inaczej zamienia się w wojnę domową. Te granice w Polsce przekroczyliśmy" - stwierdził Adrian Zandberg w swoim felietonie dla "Super Expressu".

Polityk partii Razem zauważył, że "Czy tego chcemy, czy nie, będziemy żyć w tym samym państwie". "»Oni« nie znikną. Czas pozbyć się tego marzenia. Inaczej wszyscy będziemy tylko coraz bardziej poobijani" - dodał. Jednak jego zdaniem "nie potrzebujemy sztucznego pojednania".

"Braterski uścisk nie jest dziś ani możliwy, ani potrzebny. Potrzebujemy natomiast ucywilizować spór polityczny. Wykluczyć groźby przemocy, w tym zabójstwa. Skończyć z opowieściami o dorzynaniu watahy, o zdrajcach, o śmierci, która czeka wrogów ojczyzny. Uciszyć w swoich szeregach tych, którzy sami nie potrafią się kontrolować. Tylko tyle, i aż tyle" - zaapelował Zandberg.

"Spierajmy się, choćby i gorąco. Jest o co. Ale naprawdę możemy to robić jak ludzie" - dodał lewicowy polityk.