Jest jednym z najlepiej zachowanych do naszych czasów przykładów malarstwa niderlandzkiego, bogatym też w intensywne barwy i treści. Swoją opowieść o dziele Memlinga prezentuje teraz Lech Majewski, artysta, który wcześniej już wielokrotnie łączył w swojej twórczości malarstwo i film.
fragment wideofresku z wystawy „Hans Memling. Ultimum Iudicium. Lech Majewski”
- Wielkość dzieła polega na tym, że jest niezgłębialne, można się z nim wielokrotnie spotykać i odkrywać na nowo – wyjaśniał artysta w czasie otwarcia wystawy. – Zapomnieliśmy, niestety, odczytywania znaczenia symboli języka starych mistrzów. A dają głębię, współtworzą tajemnicę. „Sąd Ostateczny” Memlinga jest jednym z takich mających wielką siłę dzieł, do których wciąż się powraca.
Wielkość dzieła polega na tym, że jest niezgłębialne, można się z nim wielokrotnie spotykać i odkrywać na nowo
„Sąd Ostateczny” w drodze
To okazałe dzieło (o wymiarach 224 x 162 cm i dwóch dwustronnych skrzydeł o wymiarach 223,2 x 72,5 cm) namalował niderlandzki artysta Hans Memling między 1467 a 1471 r.. Tryptyk ukazuje wizję dnia Sądu Ostatecznego według Apokalipsy św. Jana. W centralnej, największej części tryptyku, znajduje się Chrystus otoczony 12 Apostołami, Maryją i Janem Chrzcicielem, a poniżej Archanioł Michał waży dusze, rozdzielając zbawionych od potępionych. Ci pierwsi podążają do Królestwa Niebieskiego (od strony widza lewe skrzydło tryptyku), a drudzy (prawe skrzydło), poganiani przez demoniczne, zmierzają ku piekielnym otchłaniom.