Bywają wydarzenia nakazujące politycznym przeciwnikom, a nawet wrogom, podanie sobie rąk i okazanie narodowej jedności ponad politycznymi podziałami. Bez wątpienia takim wydarzeniem powinna być setna rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę, którą będziemy obchodzić w przyszłym roku. Niestety, nic nie wskazuje na to, aby ta doniosła rocznica stworzyła okazję do zawieszenia politycznych sporów czy przynajmniej ich złagodzenia i zjednoczenia się – choćby na krótko – we wspólnym hołdzie dla pokoleń naszych poprzedników.
Trudno będzie także o wspólną refleksję o ostatnim stuleciu naszej historii. Utrudnia ją głębokość podziału nie tylko między obozem władzy i opozycją, ale także rozdzierającego wspólnotę narodową. Jak razem świętować, gdy wódz rządzącego obozu nazywa uczestników opozycyjnych demonstracji „Polakami gorszego sortu", a wielu jego zwolenników wierzy, że prezydent Lech Kaczyński padł ofiarą spisku zawiązanego przez ówczesnego premiera Polski i rosyjskiego dyktatora? Jak razem świętować, gdy główne opozycyjne ugrupowania twierdzą, że obóz władzy zmierza do wprowadzenia w naszym kraju rządów autorytarnych i systematycznie łamie konstytucję? (Należę do tej części polskiego społeczeństwa, która podziela właśnie ten pogląd).
Przez chwilę można było mieć nadzieję, że prezydent Andrzej Duda, emancypujący się spod całkowitej zależności od Jarosława Kaczyńskiego, dojrzewa do roli, jaką powierzyła mu konstytucja i mógłby patronować wspólnym, ogólnonarodowym obchodom stulecia odzyskania niepodległości. Prezydent rozwiał te nadzieje, przykładając rękę do zniszczenia trójpodziału władz i niezależności władzy sądowniczej. Formalnie Andrzej Duda będzie patronował oficjalnym obchodom jubileuszowym, ale jest bardzo mało prawdopodobne, aby był w stanie nadać im wymiar naprawdę ogólnonarodowy i ponadpartyjny.
Prawa jubileuszu
W tej sytuacji ton oficjalnym obchodom stulecia odzyskania niepodległości będzie nadawał Jarosław Kaczyński, bez względu na to, czy będzie wówczas premierem, czy „tylko" prezesem Prawa i Sprawiedliwości. Właściwie już wiemy, jaki będzie ten ton, gdyż 11 listopada w Krakowie prezes PiS wygłosił przemówienie, które wiele powiedziało o tym, czego możemy się spodziewać w roku jubileuszowym ze strony obozu władzy.
Możemy oczekiwać złożenia hołdu II Rzeczypospolitej i jej twórcom. Wskazania zasług i osiągnięć polskiego państwa, odrodzonego po 123 latach, jakie upłynęły od III rozbioru Rzeczypospolitej. Eksponowane będą blaski tego okresu, a zapewne pomijane cienie, ale można to zrozumieć i zaakceptować. Jubileusz ma swoje prawa.