Za Wikipedią: „Przyczyną rozbiorów [Polski] był ustrojowy paraliż i niezdolność kraju do reform (…) Mimo znacznego potencjału gospodarczego (…) podejmowane próby reform i likwidacji podziałów społecznych w myśl idei oświeceniowych upadły”. Tak przed 224 laty upadła I Rzeczpospolita, kontynuatorka Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Partykularne interesy wpływowej koterii targowickiej stały ponad interesem narodowym, a społeczeństwo tkwiło w fatalnym podziale na ludzi oświeconych, zachowawczą magnaterię z duchowieństwem i bierny lud.
Dziś jesteśmy na drodze do powtórki tamtego schematu. Polska ma od 1989 roku swój geopolitycznie najlepszy czas od kilkuset lat, a mimo to, mimo świetnego wzrostu gospodarczego, wszechobecnej retoryki niepodległościowej i godnościowej, rysuje się na horyzoncie groźba co najmniej marginalizacji naszego kraju. Jest ona spowodowana dalece niewystarczającą poprawą jakości życia, która stale przegrywa z otoczeniem zachodnim, brakiem troski o przyszłe pokolenia, faktem jest też radykalizacja grup interesów w społeczeństwie, walczących o swoje racje jako odmienne „plemiona”. Jedyna szansa na wykorzystanie obecnej szansy dziejowej tkwi w ponownym sklejeniu społeczeństwa i odbudowie tego, czego – mimo wysiłków wielu światłych osób – nie udało się dotychczas stworzyć w III Rzeczpospolitej: społeczeństwa obywatelskiego.
Pojęcie społeczeństwa obywatelskiego pozostawało obce i nieznane w ponurych latach PRL-u i tym bardziej należy je odkurzyć. To jest relatywnie niskokosztowa droga do budowy mocnego i niezależnego państwa, silnego wewnętrznym spoiwem zaangażowania społecznego. Państwa, w którym Polacy będą odczuwać wspólnotę losu ze swoim krajem, w którym nie ma miejsca na marsze nacjonalistów, niepotrzebne są marsze obrony LGBT czy ostentacyjna obrona Kościoła. W takim społeczeństwie problemy rozstrzygane są prawdziwie demokratycznie, na drodze ścierania się opinii prezentowanych przez niezależne organizacje i społeczności, think-tanki i partie polityczne. Państwo, jego wszelkie organy i środki przekazu, jest patronem i organizatorem tego życia publicznego, konsumowanego w postaci mądrego i wyważonego prawodawstwa Sejmu, rzetelnie kontrolowanego przez Senat, z poszanowaniem zdań odmiennych i innych światopoglądów.
Róbmy swoje
Utopia? W obecnym stanie „państwa teoretycznego” - oczywiście tak. Upadek III Rzeczpospolitej wyraża się w tym właśnie, że żaden z organów naczelnych państwa, ani żadna myśl państwowa, nie były w ćwierćwieczu po 1989 roku szczególnie mocno zaangażowane w budowę społeczeństwa obywatelskiego, a już w żadnym razie nie można tego powiedzieć o obecnie rządzących. Podstawowe narzędzie komunikacji w takim społeczeństwie – dialog – jest pojęciem albo dogorywającym i prawie nieistniejącym (dialog obywatelski), albo wykorzystywanym czysto fasadowo i instrumentalnie (dialog społeczny).
Nikt nie ma wątpliwości, że zawłaszczenie radia i telewizji publicznych, uczynienie z programów informacyjnych prymitywnych tub propagandowych rządzących, jest zaprzeczeniem idei dialogu. Za to ma bardzo znaczący wpływ na utrzymanie władzy. W sytuacji, gdy 1/3 populacji Polski nie ma bezpłatnego dostępu do kanałów telewizji prywatnych i jest skazana na słuchanie tylko rządowej telewizji, wspartej przekazem radiomaryjnym, nie dziwi „teflonowość” rządzącego PiS w kolejnych aferach i łamaniu praworządności, nie dziwi też skuteczność w szkalowaniu opozycji i budowaniu alternatywnej rzeczywistości w opisie zjawisk gospodarczych i społecznych.