Z przyjętych przez Litwę 309 imigrantów aż 230 opuściło już ten kraj. Nie wiadomo, dokąd pojechali, ale można się domyślać, że swojego miejsca do życia szukają np. w Niemczech. Według prawa międzynarodowego, jeśli zostaną tam ujawnieni, będą musieli wrócić na Litwę. Kraje tzw. starej Unii, dotąd spoglądające przez palce na masowy napływ imigrantów, postanowiły wziąć się do porządków. Lada dzień będziemy zmuszeni do przyjęcia nawet 16 tys. osób, które w ostatnich latach złożyły w naszym kraju wnioski o ochronę międzynarodową i nie czekając na ich rozpatrzenie, pojechały dalej. Tam gdzie są lepsze warunki socjalne, gdzie mieszkają już ich rodziny bądź znajomi.

W toczącej się w naszym kraju burzliwej dyskusji o uchodźcach fakt ich nielegalnego przemieszczania się zostanie zapewne wykorzystany jako argument przemawiający na korzyść rządu, który z żelazną konsekwencją odmawia przyjmowania imigrantów. Twierdzi bowiem, że większość z nich traktuje Polskę jako kraj tranzytowy, a potrzebującym najlepiej jest pomagać na miejscu, gdzie trwa wojna. To także dobry argument popierający tezę o błędnej polityce imigracyjnej UE. Trudno będzie znaleźć argumenty przeciwstawne, bo tak po prostu jest.

Ze statystyk z ostatniej dekady wynika, że na dziesięciu starających się w Polsce o udzielenie ochrony międzynarodowej sześciu zniknęło. To jednak oznacza, że czterech zostało. Oni cierpliwie czekają na decyzję polskich urzędników. Nie będzie nadużyciem, jeśli stwierdzimy, że są to osoby, które faktycznie uciekały ze swoich krajów przed prześladowaniem, wojną, w obawie o życie swoje i bliskich. I bardzo dobrze, że w Polsce znalazły swoją bezpieczną przystań.

Podobnie rzecz ma się z osobami czekającymi na relokację w Grecji i we Włoszech. Jest prawdą, że 90 proc. z nich, a może i więcej, to imigranci ekonomiczni, ale są wśród nich także prawdziwi uchodźcy. Fiasko europejskiej polityki migracyjnej nie może nas zwalniać z odpowiedzialności. Powinniśmy wyciągnąć do nich pomocną dłoń, a jednocześnie zainicjować poważną debatę na temat zmian w podejściu UE do imigracji. Bo z kolejną dużą falą uchodźców zmierzymy się zapewne jeszcze w tym roku. Według szacunków ekspertów ok. 20 mln ludzi w Nigerii, Sudanie Południowym, Somalii i Jemenie zagrożonych jest śmiercią głodową. Część z nich ruszy zapewne do Europy. Wiara, że przed tą falą się uchronimy, jest czystym złudzeniem.