Tal Ben-Ari Yaalon: Droga do pokoju

Chargé d'affaires Izraela w Polsce odpowiada na tekst ambasadora Państwa Palestyna.

Publikacja: 29.03.2021 21:00

Tal Ben-Ari Yaalon

Tal Ben-Ari Yaalon

Foto: PAP/ANDRZEJ GRYGIEL

Czytając tekst pana Mahmouda Khalify, z zadowoleniem odkryłam, że w pewnych kwestiach się zgadzamy. Oboje rozumiemy, że żyjemy w czasie zmian i nowych możliwości i że istnieje potrzeba wprowadzenia nowego porządku, który zagwarantuje stabilizację w regionie. Izrael podejmuje ten wysiłek, chciałabym, aby Palestyńczycy zrobili to samo.

W artykule „Wspólny krok naprzód" („Rzeczpospolita", 26 marca br.) znajduję wiele nieścisłości, jak choćby „pokojowe" podejście Autonomii Palestyńskiej, które przez lata lat spowodowało dziesiątki tysięcy ofiar wśród Izraelczyków. I to z powodu działań palestyńskich wiele krajów pierścieniowych nie wsparło Porozumienia Abrahama. Pragnę przypomnieć, że prezydent Egiptu Abdel as-Sisi oświadczył w mediach społecznościowych, że normalizacja stosunków z Sudanem i Marokiem daje nadzieję na stabilizację i pokój w regionie.

Chciałabym się jednak skupić na jednym aspekcie rozważań pana Khalify, mianowicie tezie, że normalizacja stosunków z Izraelem nie przyniosła żadnych korzyści krajom, które przystąpiły do Porozumienia. Otóż Porozumienie stało się fundamentem dla wielu umów i porozumień o współpracy w zakresie gospodarki, technologii i handlu.

Poza praktycznym wymiarem umowy w ramach Porozumienia Abrahama niosą ze sobą dialog międzykulturowy i międzyreligijny, zapobiegają radykalizacji i prowadzą do wzajemnego zrozumienia. Są jasnym i ważnym przesłaniem do cyników: dzięki dialogowi możemy przezwyciężyć wzajemne uprzedzenia, a pokój jest w zasięgu ręki, jeśli tylko będziemy go prawdziwie chcieli.

Nawiązanie trwałych stosunków między Izraelem a innymi krajami na Bliskim Wschodzie będzie miało ogromny wpływ na przyszłość regionu, większy, niż możemy sobie dziś wyobrazić. W rękach odważnych przywódców leży teraz decyzja: czy przystąpić do sojuszu na rzecz pokoju, czy podążać radykalną drogą pod wodzą Iranu, który destabilizuje region.

To od nich zależy, jak chcą być zapamiętani. Mam nadzieję, że za deklaracjami dotyczącymi pokoju i współpracy podążą czyny w postaci powrotu władz Autonomii Palestyńskiej do rozmów bez żadnych wstępnych warunków, bo tylko w ten sposób będziemy mogli wspólnie wypracować drogę do pokoju.

Czytając tekst pana Mahmouda Khalify, z zadowoleniem odkryłam, że w pewnych kwestiach się zgadzamy. Oboje rozumiemy, że żyjemy w czasie zmian i nowych możliwości i że istnieje potrzeba wprowadzenia nowego porządku, który zagwarantuje stabilizację w regionie. Izrael podejmuje ten wysiłek, chciałabym, aby Palestyńczycy zrobili to samo.

W artykule „Wspólny krok naprzód" („Rzeczpospolita", 26 marca br.) znajduję wiele nieścisłości, jak choćby „pokojowe" podejście Autonomii Palestyńskiej, które przez lata lat spowodowało dziesiątki tysięcy ofiar wśród Izraelczyków. I to z powodu działań palestyńskich wiele krajów pierścieniowych nie wsparło Porozumienia Abrahama. Pragnę przypomnieć, że prezydent Egiptu Abdel as-Sisi oświadczył w mediach społecznościowych, że normalizacja stosunków z Sudanem i Marokiem daje nadzieję na stabilizację i pokój w regionie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?