Artur Ilgner: Rok świni

Pozornie jest za nami. Według kalendarza chińskiego zakończył się 24 stycznia 2020 roku. Ale co tam: nam, Polakom, jakoś tak się wydłużył do chwili obecnej.

Aktualizacja: 31.12.2020 17:45 Publikacja: 31.12.2020 17:40

Artur Ilgner: Rok świni

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Wiadomo. Dowodów na fakt ten bezsporny nie warto mnożyć. Dla świń to bez znaczenia, choć doprawdy nie wiem dlaczego te miłe, wyjątkowo inteligentne zwierzęta stały się dla człowieka, też ssaka, synonimem wredności i podłości. Tak mamy.

I jeśli mylę się w końcowej konkluzji, wkraczając w kolejny rok pozostaniemy pod znakiem zwierzęcia z rodziny świniowatych i jego znaczeniowej konotacji. Politycy z krainy Lachów dalej będą się "świnić". Będziemy oszukiwani, straszeni, okłamywani przez rząd, który w zależności od decyzji Polskiego Zjednoczonego Prawa i Sprawiedliwości zapewne wielokrotnie jeszcze pokaże suwerenowi i Unii Europejskiej środkowy palec, a zawłaszczone media każdą jego klęskę, każda idiotyczną decyzję, zamienią w sukces. Decydenci, było nie było, dysponują potężną propagandą i hojnie opłacanymi dziennikarskimi sługusami oraz sługuskami (moda teraz na żeńskie końcówki), którzy, zgrabnie manipulując słowem i obrazem, bez zająknienia dzień w dzień dowodzą, że kierunek, który wytycza rząd, to słuszna, historycznie uzasadniona droga.

Przyzwyczailiśmy się do tego. I choć protesty stają się coraz bardziej agresywne, dochodząc do ekstremum - wulgarności, odpowiedź rządu na manifestacje uliczne sprowadza się do "policyjnej pały" i krytyki wulgarnych haseł.

Ci, którzy kiedyś przeciwstawili się komunie, przeważnie ludzie starsi, boleją widząc jak ideały, o które niegdyś walczyli, toną w chaosie i gnojówce, a skażonym pandemią i frustracją, myślącym samodzielnie Polakom, pozostaje sen o praworządnym, demokratycznym państwie z sędzią Igorem Tuleyą na sali rozpraw.

Jaką zatem przyjąć postawę wobec otaczającej nas wszędobylskiej, traumatycznej, politycznej bezradności z pandemicznym demonem? Czy doprawdy "rok świni" ma się przedłużyć na kolejne lata?

Myślę, że nie. Szansą dla Polaków, szansą na powrót do normalności, szansą na mądrą walkę z pandemią jest - moim zdaniem - wzrastająca aktywność i zaangażowanie polityczne młodego pokolenia. Choć zwulgaryzowane ponad wszelkie granice, swoim bezpardonowym językiem mówi zdecydowanie: „NIE! Nie chcemy żyć w kraju ‘Rydzyków’, ministrów ‘Szumowskich’, ‘Czarnków’, i im podobnych. W kraju nacjonalistycznych ‘kiboli’, gotowych pod byle pretekstem, byle zachętą ze strony tzw. władzy, na bicie kobiet i bezkarną agresję. Nie chcemy żyć w kraju w którym policja stosuje nieuzasadnione areszty, czy choćby, incydentalnie, łamie ręce protestującym kobietom. Nie zgadzamy się aby za ciężkie miliony rząd, w imię swoich politycznych interesów, wykupywał  w miarę niezależną jeszcze prasę, by  podwójnie wzmocnić indoktrynację i wpajać ludziom własną ideologię. Nie chcemy autorytarnego prezesa i podległych mu akolitów, zawsze gotowych wykonać każde jego polecenie. Nie chcemy także spolegliwego prezydenta, choćby nie wiadomo z jaką gracją jeździł na nartach. Chcemy wolności! A przede wszystkim normalności. Rządu, który respektuje trójpodział władzy, stosuje europejskie standardy prawa”.

Młodzi ludzie wiedzą i czują, że podobnie jak w II Rzeczpospolitej, Polska może być mądrze rządzona. Może na powrót stać się ważnym politycznie i szanowanym krajem w Europie. Zapewne nie wszyscy młodzi ludzie pamiętają o ogromnym wysiłku naszego Narodu po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku, po zaborczej grabieży, która doprowadziła nas do ruiny gospodarczej; ruiny, którą starali się podnieść z gruzów nasi ojcowie i dziadkowie.  Dzisiejsza młodzież zna swoją wartość. Dlatego krzyczy do rządzących: "wyp...ać!". I choć takie, i tym podobne hasła są i dla mnie ambiwalentne, rozumiem, że to krzyczy rozpacz i wściekłość. A ta nigdy nie przebiera w słowach. Trudno też oczekiwać, by młodzi kontestatorzy patokratycznej kasty wypisywali na tekturach hasła miałkie, zużyte, wyświechtane. To nie jest pokolenie "miękiszonów"!

I chwała Bogu! Dzięki nim "rok świni" ma małe szanse, by rozgościć sie w Polsce na kolejne lata. Żyję tą nadzieją. Nadzieją, że kalendarzowi chińskiemu z jego "rokiem świni" i pandemicznym demonem u boku nie przedłużymy wizy na dalszy pobyt w Polsce. Tego Czytelnikom "Rzeczpospolitej", jej Redaktorom i sobie życzę.

Wiadomo. Dowodów na fakt ten bezsporny nie warto mnożyć. Dla świń to bez znaczenia, choć doprawdy nie wiem dlaczego te miłe, wyjątkowo inteligentne zwierzęta stały się dla człowieka, też ssaka, synonimem wredności i podłości. Tak mamy.

I jeśli mylę się w końcowej konkluzji, wkraczając w kolejny rok pozostaniemy pod znakiem zwierzęcia z rodziny świniowatych i jego znaczeniowej konotacji. Politycy z krainy Lachów dalej będą się "świnić". Będziemy oszukiwani, straszeni, okłamywani przez rząd, który w zależności od decyzji Polskiego Zjednoczonego Prawa i Sprawiedliwości zapewne wielokrotnie jeszcze pokaże suwerenowi i Unii Europejskiej środkowy palec, a zawłaszczone media każdą jego klęskę, każda idiotyczną decyzję, zamienią w sukces. Decydenci, było nie było, dysponują potężną propagandą i hojnie opłacanymi dziennikarskimi sługusami oraz sługuskami (moda teraz na żeńskie końcówki), którzy, zgrabnie manipulując słowem i obrazem, bez zająknienia dzień w dzień dowodzą, że kierunek, który wytycza rząd, to słuszna, historycznie uzasadniona droga.

Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika