Polski emigrant Janusz Waluś przeszedł do historii Republiki Południowej Afryki w Wielką Sobotę 10 kwietnia 1993 roku. Tego dnia zastrzelił czarnoskórego przywódcę komunistów Chrisa Haniego. Sympatyzujący ze skrajną prawicą Waluś liczył, że zamach zatrzyma demontaż apartheidu, ale tak się nie stało. Skazano go na śmierć, po czym karę zmieniono na dożywocie.
Wyrok odsiaduje w Pretorii, jednak wkrótce może trafić do ojczyzny. Jak ustaliła „Rzeczpospolita", skutecznie zrzekł się obywatelstwa RPA i jest obecnie tylko obywatelem Polski.
Starania ministerstwa
Tę informację udało nam się potwierdzić w dwóch źródłach. Jeden z informatorów mówi nam, że Waluś zabiegał o zrzeczenie się obywatelstwa od kilku lat, licząc, że pomoże mu to w powrocie do ojczyzny. Skazany twierdzi, że warunki w więzieniu w Pretorii są ciężkie i organizowano zamachy na jego życie.
Kroki w sprawie Walusia podjęło też polskie Ministerstwo Sprawiedliwości. Resort potwierdza, że pierwsze działania miały miejsce pod koniec rządów PO. Podkreśla jednak, że nastąpiło to w reakcji na wniosek samego Walusia. To standardowa procedura, podejmowana w przypadku każdego Polaka skazanego za granicą, który wystąpi z takim wnioskiem.