O kradzieży donosi hiszpańska gazeta "Las Provincias". Według jej relacji, złodziej rzekomo podszył się pod rapera, który obecnie podróżuje z trasą koncertową po Europie. Przestępca miał poprosić personel w hotelu Melia Valencia o otwarcie sejfu w pokoju artysty. Złodziej wszedł do dwóch pokojów i zabrał ze sobą biżuterię o wartości ponad 2 milionów euro oraz 2,5 tys. dolarów amerykańskich w gotówce.
Agencja Daddy'ego Yankee, Nevarez PR, potwierdziła kradzież w poście na Twitterze. W oświadczeniu przekazała, że w sprawę zaangażowana została kancelaria prawnicza i nie będzie z jej strony żadnych dalszych komunikatów, ponieważ mogłyby one utrudniać śledztwo policji.
Policja w Walencji również potwierdziła kradzież, informując o śledztwie ws. zniknięcia z pokoju hotelowego klejnotów i gotówki, ale nie potwierdziła tożsamości okradzionego. Funkcjonariusze będą się starali zidentyfikować przestępcę przy pomocy kamer wideo, listy gości hotelowych i ewentualnie pozostawionych odcisków palców.
Mimo kradzieży, Daddy Yankee kontynuuje swoją trasę koncertową. W czwartek wieczorem wystąpił w Martigues we Francji.