W ocenie Ziobry prokuratorzy z Prokuratury Rejonowej dla miasta Rzeszów podczas prowadzonych śledztw dotyczących znęcania się nad kilkumiesięcznym Maksymilianem oraz 1,5 roczną Leną oraz uszkodzenia ciała dziewczynki, która miała złamane obie nóżki, dopuścili się "oczywistych i rażących" uchybień przy gromadzeniu materiału dowodowego. To skutkowało umorzeniem postępowań przez co dzieci w dalszym ciągu były ofiarami przemocy. 27 lipca 2017 roku w wyniku dotkliwego pobicia półrocznego Maksymiliana przez konkubenta matki Grzegorza B., chłopiec zmarł.
W ocenie Prokuratora Generalnego rzeszowscy prokuratorzy dopuścili się niedopełnienie ciążących na nich obowiązków służbowych i powinni ponieść odpowiedzialność dyscyplinarną.
Co zarzuca Ziobro
Przeprowadzona w Departamencie Postępowania Przygotowawczego Prokuratury Krajowej analiza wykazała, że prokuratorzy z Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie nie wykazali się inicjatywą dowodową. Nie przesłuchali wielu świadków, w tym m.in. lekarzy, którzy udzielali pomocy medycznej pokrzywdzonej dziewczynce i zaobserwowali objawy jej maltretowania, a także sąsiadów rodziny i osób, które miały z nią kontakt. Powołując biegłych lekarzy prokuratorzy nie próbowali ustalić wszystkich obrażeń, jakich doznała dziewczynka oraz okoliczności i czasu ich powstania.
Podczas śledztwa prokuratorzy nie rozważyli również, czy 1,5 roczna Lena była narażona przez swoich rodziców na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
- Było to o tyle konieczne, że po złamaniu obu nóg dziewczynka trafiła do szpitala dopiero następnego dnia, pomimo wcześniejszego zaobserwowania przez rodziców, że nie może ona utrzymać się na nogach. Prokurator w ogóle nie zbadał, czy dziewczynka znajdowała się w położeniu zagrażającym jej życiu i zdrowiu - uznał Prokurator Generalny.