Proces zatwierdzania kandydatur do administracji Bidena spowolniło zamieszanie, jakie przez kilka tygodni wywoływał szturm zwolenników Trumpa na Kapitol, zorganizowany w ekspresowym tempie impeachment, a potem seria ataków zimy, która sparaliżowała kilka rejonów kraju.
Po 30 dniach Joe Biden ma więc mniej zatwierdzonych kandydatur na stanowiska w swojej administracji niż jego poprzednicy.
Żadna z nominacji do prezydenckiego gabinetu, czyli na szefów największych federalnych agencji, nie została przyjęta w dniu zaprzysiężenia. Donald Trump miał w tym momencie już dwóch szefów agencji federalnych, a Obama – sześciu.
Niektóre kandydatury wywołują w dodatku sprzeciw. W środę dwie komisje senackie przełożyły głosowanie nad nominacją Neery Tandem, która byłaby pierwszą osobą wywodzącą się z Indii na stanowisku szefa Biura Zarządzania Budżetem. Tandem jest jednak uważana za kontrowersyjną, wytykają jej zbyt agresywny ton w mediach społecznościowych w komentarzach dotyczących zarówno republikanów, jak też demokratów. Grupy walczące o prawa kobiet zarzucają zaś krytykom, że sprzeciw formują wokół jej tonu wypowiedzi, a nie kwalifikacji.
Każdy prezydent nominuje około 4000 osób na różne stanowiska w administracji. Ponad 1250 wymaga zatwierdzenia przez Senat, choć głośno głównie o nominacjach na szefów największych agencji federalnych. Na razie Senat zaakceptował dziesięć osób na najważniejsze stanowiska, 45 kandydatur jest w trakcie zatwierdzania, a na prawie 500 stanowisk nie ma jeszcze nominacji.