Polski rząd miał i nadal ma krytyczną i negatywną ocenę polityki rosyjskiej. Nie mamy od lat spotkań na wysokim szczeblu. Nie oznacza to, że takich relacji nie chcielibyśmy mieć. Nasza obecność w Radzie Bezpieczeństwa ONZ mogła być pretekstem do nawiązania politycznego, wielowątkowego dialogu, jednak klucze do poprawy tych relacji są w Moskwie i leżą na lotnisku w Smoleńsku - pisze w Onecie Witold Waszczykowski.

Waszczykowski przypomina następnie, że "warszawski szczyt NATO uzgodnił, iż odpowiedzią na rosnącą asertywność rosyjską są obrona, odstraszanie i DIALOG z Rosją! Czy to w duchu tego przesłania wolno było prezydentowi Macronowi jechać do Moskwy i bawić się z Putinem na stadionie, kiedy w tym czasie słychać strzały w Donbasie, a w tiurmach siedzą więźniowie polityczni? Dlaczego prawa do spotkania, usankcjonowanego m.in. przez decyzje NATO, odmawia się prezydentowi Trumpowi? Dlaczego taki szczyt nazywa się obraźliwie spotkaniem szulerów?"

"Prezydent Trump pojechał do Helsinek po szczycie NATO i po konsultacjach w Londynie. Po rozmowach z dyplomacją najbardziej skonfrontowaną z Moskwą w ostatnich latach. Nie wiem dlaczego niektórzy oczekiwali prorosyjskiej wolty" - podkreśla Waszczykowski na łamach Onetu.

"Spotkanie Trump-Putin było więc bilansem spraw do załatwienia, rejestrem, protokołem rozbieżności. Wiele wskazuje, że nie podjęto żadnych decyzji, gdyż nie uzgodniono żadnego dokumentu. Z konferencji prasowej prezydentów wynika jednak, że omówiono obszerną listę problemów. Z polskiego punktu widzenia ważne jest, że w debacie o rozwiązaniach problemów międzynarodowych powinniśmy być po stronie USA. Nie ma np. potrzeby, abyśmy walczyli z USA przeciwko nowelizacji umowy z Iranem. Decydują kwestie bezpieczeństwa naszego regionu i Polski. Unia nie gwarantuje nam bezpieczeństwa. Domaga się podporządkowania interesom niemiecko-francuskim.

Spotkanie w Helsinkach pokazało tez, że bezpieczeństwo naszego regionu nie było kartą przetargową. Mimo prowokacyjnych pytań dziennikarzy amerykańskich, prezydent Putin uczciwie przyznał, że Donald Trump nadal nie zaakceptował aneksji Krymu i polityki Rosji wobec Ukrainy.

Wszystko wskazuje też na to, iż mimo wymiany zdań na temat rozbrojenia, problem obecności wojsk amerykańskich na flance wschodniej NATO też nie był przedmiotem dyplomatycznej rozgrywki.

Po szczycie w Helsinkach nadal mamy w Waszyngtonie przyjaciela, który rozumie problemy globalne i niuanse bezpieczeństwa naszego regionu" - podsumowuje Waszczykowski.