Rawicz, stacja benzynowa. Obok rozmawiających dwóch mężczyzn przejeżdża samochód na samej feldze, bo w oponie nie ma powietrza. Kierowca się tym nie przejmuje. Przejmują się za to stojący mężczyźni. Ruszają za kierowcą, podejrzewając, że może być nietrzeźwy. Kiedy podejrzenia się potwierdzają, mężczyźni odbierają nietrzeźwemu kluczyki i wzywają policję. Wynik badania alkomatem to 2,6 promila.
Czytaj także: Odpowiedzialność za jazdę z pijanym kierowcą
I kolejny przykład: nietrzeźwy kierowca opla insignia próbował wyjechać z przydrożnego rowu, mimo że spod komory silnika wydobywał się ogień. Dalszą jazdę uniemożliwili mu świadkowie, którzy nie wahali się zareagować. Przybyli na miejsce policjanci wyciągnęli kierującego z auta i ugasili ogień. Jak się okazało 35-latek miał ponad 3 promile alkoholu w organizmie.
Zachęceni eliminacją z dróg nietrzeźwych kierowców obywatele ruszają do akcji. W większych komendach rejestruje się ich kilka, a bywa, że i kilkanaście w ciągu miesiąca. Jeszcze dwa, trzy lata temu zdarzały się sporadycznie – kilka razy do roku.
Niewiele osób wie, że polskie prawo daje każdemu obywatelowi możliwość zatrzymania sprawcy przestępstwa. Nie musi to być pijany kierowca, może być także osiedlowy złodziej czy chuligan dewastujący ławki w parku.