Nie można stosować dwóch środków zapobiegawczych jednocześnie. Areszt należy uchylić po protokolarnym przyjęciu kaucji – postanowił w czwartek SN. I wyjaśnił, że w razie uznania przez sąd odwoławczy zażalenia prokuratury na zwolnienie musi on wydać nowe postanowienie o ponownym aresztowaniu.
Pytanie prawne do Sądu Najwyższego skierował rzecznik praw obywatelskich. Uważa on, że pozbawienie wolności powinno następować na podstawie jasnych przepisów. A tak nie jest. Regulacje o poręczeniu stanowią, że sąd jest zobowiązany je przyjąć i natychmiast po wpłacie kaucji uchylić areszt. Sądy jednak różnie decydują. Część czeka na rozstrzygnięcie zażalenia prokuratora, zanim wypuści więźnia z aresztu.
Ostatnio problem taki wystąpił w sprawie prawnika Marcina Dubienieckiego, któremu prokuratura zarzuciła kierowanie grupą przestępczą, wyłudzenie ponad 13 mln zł z PFRON i pranie brudnych pieniędzy.
Sąd rejonowy zdecydował o jego aresztowaniu na trzy miesiące. Zastrzegł jednak, że może wyjść na wolność po wpłacie 600 tys. zł poręczenia majątkowego. Z tym stanowiskiem nie zgodziła się prokuratura, która złożyła zażalenie. Pomimo wpłacenia przez obrońców 600 tys. zł sąd zdecydował, że do czasu rozpoznania zażalenia prokuratury adwokat pozostanie w areszcie. W drugiej połowie września sąd uwzględnił zażalenie prokuratury i prawnik pozostał za kratami. W tej sprawie interweniowała już wcześniej Helsińska Fundacja Praw Człowieka. W swojej opinii uznała, że w chwili złożenia poręczenia majątkowego warunkowe tymczasowe aresztowanie przekształca się w poręczenie majątkowe, do którego mają zastosowanie jedynie przepisy dotyczące tego środka zapobiegawczego. Tymczasowe aresztowanie przestaje zaś, jej zdaniem, obowiązywać.
Podobne stanowisko zajął resort sprawiedliwości: nie jest możliwe wstrzymanie wykonania postanowienia o zmianie aresztowania na poręczenie majątkowe po wpłacie pieniędzy – napisał w opinii. I dodał, że wpłata poręczenia eliminuje z obrotu prawnego decyzję o stosowaniu aresztu.