Większe kontrowersje niż uchwalone przez Sejm w noweli ustawy o IPN kary więzienia za użycie słów „polskie obozy śmierci" w publikacjach lub oficjalnych wypowiedziach rodzi inny zapis. Taka sama kara groziłaby też za „publiczne i wbrew faktom" przypisywanie narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialności lub współodpowiedzialności za zbrodnie nazistowskie lub inne zbrodnie wojenne.
Są wątpliwości, czy taka formuła dotyczy też przypisywania winy pojedynczemu członkowi narodu. Czym innym w sensie prawnym jest państwo, jego organy i instytucje (np. oddziały Armii Krajowej), a czym innym pojęcie narodu, którego działanie jako całości trudno sobie wyobrazić.
Przepis będzie albo martwy, albo wypaczany. Czy twierdzenie, że Polacy byli szmalcownikami, naruszy ustawę? Czy polscy Żydzi lub ewangelicy to też naród polski? Czy stosować jakieś kryterium liczbowe? Spełni je zbrodnia z Jedwabnego, gdzie kilkudziesięciu Polaków – najpewniej z niemieckiej inspiracji – zamknęło i spaliło w stodole żydowskich sąsiadów?
– To niejednoznaczne sformułowanie budzi konstytucyjne wątpliwości z punktu widzenia zasady określoności prawa. Nieproporcjonalnie ogranicza wolność słowa – uważa dr hab. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z UW.
Jego zdaniem ewentualne poprawki Senatu do tego przepisu nie mogą wykraczać poza materię uchwalonej ustawy. – Sprecyzowanie przepisu, mając na uwadze intencje autorów, może okazać się bardzo trudne. Jedyna możliwość to jego wykreślenie – mówi Piotrowski.