Paweł Adamowicz został zaatakowany 13 stycznia ok. godziny 20.00 w czasie finału WOŚP w Gdańsku. Zabójca, 27-letni Stefan W., zadał mu kilka ciosów nożem, a następnie ze sceny wykrzyczał, że "siedział niewinnie w więzieniu" i że "PO go torturowała", dlatego też - jak dodał - "zginął Adamowicz". Prezydent Gdańska zmarł w wyniku wstrząsu krwotocznego w szpitalu, 14 stycznia.
W rozmowie z Onetem Magdalena Adamowicza, wdowa po prezydencie Gdańska, stwierdziła, że jej męża "zabiły słowa". - Mowa nienawiści, sposób pokazywania wpłynął na to, że zabójca wybrał Pawła na ofiarę - stwierdziła, dodając, że śmierć jej męża "to jest odpowiedzialność TVP".
Dowiedz się więcej: Magdalena Adamowicz: Ci, którzy atakowali męża, to nie byli dziennikarze
Tadeusz Cymański z Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że słowa Magdaleny Adamowicz przyjmuje ze smutkiem, ale i z pokorą. - Podkreślam, że to mówi wdowa, która została dotknięta straszliwą tragedią. Byłbym ostatnim, który ośmieliłby się to przyjmować inaczej niż z pokorą. Natomiast uważam, że tak twardy, bezwzględny sąd, że ktoś jest winny za śmierć, to jest bardzo ciężkie oskarżenie - przekonywał. - Każdy ma w tym swój udział. Bo za nieszczęścia jesteśmy wszyscy odpowiedzialni - dodał.
Cymański stwierdził w rozmowie w Polsat News, że jego partia jest świadoma, iż "jest bardzo wiele krytycznych ocen" wobec TVP. - Ja bym apelował o odpowiedzialność. Bo nawet kiedy krytykujemy, stać nas na to, mamy na tyle kunsztu i doświadczenia, żeby jednak dobierać słowa. Cały czas uczymy się odpowiedzialności za słowa. Mówmy o dobrych przykładach, a nie o tym co mogłoby nas podzielić - mówił.