Bycie urzędnikiem państwowym w Rosji to marznie większości obywateli. To dobrze płatna praca do końca życia, poczucie władzy, pewna i dobra emerytura, przywileje i wiele możliwości dodatkowego zarobku dla nieuczciwych i skorumpowanych.

Kasta urzędnicza jest dziś większa niż za cara i komuny. Na różnych szczeblach federalnych i terytorialnych pracuje ponad 5 milionów ludzi, z czego ok. 0,6 mln to urzędnicy państwowi. Każdych 10 tysięcy Rosjan utrzymuje 163 urzędników, to według wyliczeń resortu finansów 3,3 proc. zawodowo czynnych Rosjan.

Najlepiej opłacani są pracownicy rządowych instytucji - kancelarii premiera i prezydenta, ministerstw agencji. Zarabiają średnio odpowiednik 16 tys. zł.

Najgorzej opłacanymi urzędnikami Rosji są ci, którzy mają tropić i wykrywać korupcję, i naruszenia prawa, których praca jest stresująca i niebezpieczna - pracownicy Komitetu Śledczego. Ich zarobki są średnio 3 raza mniejsze niż na Kremlu.

W marcu Kreml zapowiedział redukcje zatrudnienia, tłumacząc to chęcią podniesienia zarobków pozostałym. Dziś gazeta Izwiestia dotarła do szczegółów zwolnień. Redukcje zaczną się w 2020 r od organów terytorialnych i potrwają do 2022 r. Obejmą co najmniej 13 tysięcy etatów. Na odprawy Kreml wyda 4,8 mld rubli (300 mln zł) w trzy lata.