Informatycy i budowlańcy, księgowi i specjaliści ds. finansów, szczególnie ci z dobrą znajomością języków obcych – posiadanie takich specjalistów wśród znajomych czy w rodzinie daje szansę na dodatkowy zarobek za wcielenie się na chwilę w rolę łowcy głów.
Łukasz Małecki współzałożyciel i prezes spółki, MGM HR Solution, która pod marką ShareHire rozwija outsourcing programów poleceń rekrutacyjnych twierdzi, że ma już do nich dostęp ponad 150 tys. pracowników z prawie 40 firm. Klientami ShareHire są głównie duże spółki, które stale prowadzą jakieś rekrutacje. Wśród nich są znane banki, firmy informatyczne i centra nowoczesnych usług dla biznesu, które jako pierwsze w Polsce zaczęły wprowadzać premie za rekomendowanie kandydatów do pracy.
Premia za skuteczność
Ile można zarobić na polecaniu? To zależy od stanowiska, kompetencji kandydata, a także możliwości finansowych firmy oraz jej determinacji w poszukiwaniu pracowników. W firmach produkcyjnych premie wynoszą zwykle od kilkuset do 2 tys. zł.
Z kolei w spółkach IT średnie nagrody dla polecających wynoszą ok. 4 tys. zł, choć zdarzają się wypłaty po ponad 10 tys. zł a i po kilka tysięcy dolarów. Te ostatnie trafiają się jednak rzadko i zwykle są ograniczone do programów wewnętrznych dostępnych dla pracowników firm. Premie są tam z reguły wyższe niż dla zewnętrznych „łowców głów", bo i trafność poleceń jest zwykle większa. – Pracownicy wiedzą, na czym polega praca w ich firmie i pod tym kątem sami dokonują preselekcji kandydatów – wyjaśnia Łukasz Małecki.