Od 1 marca zacznie obowiązywać ustawa o matczynych emeryturach. Świadczenia będą przyznawane wszystkim kobietom po osiągnięciu powszechnego wieku emerytalnego (60 lat), które z powodu wychowywania co najmniej czworga dzieci nie zdążyły wypracować emerytury. Podobną możliwość będzie mieć także ojciec po ukończeniu 65. roku życia, jeśli matka jego dzieci zmarła lub je porzuciła.
- Program opiera się na słusznym założeniu jednak nie rozwiązuje problemów w sposób kompleksowy - twierdzi Instytut Ordo Iuris, który zaproponował systemowe zmiany.
Jak zauważa Ordo Iuris, uchwalona przez parlament ustawa o rodzicielskim świadczeniu uzupełniającym nie jest wolna od wad. Należy do nich zróżnicowanie sytuacji matki i ojca, którzy poświęcili się wychowaniu co najmniej 4 dzieci.
- Ustawodawca z góry zakłada, że ciężar zadań związanych z wychowaniem dziecka spoczywa na matce, a w konsekwencji prawo ojca do rodzicielskiego świadczenia uzupełniającego ma charakter posiłkowy i przysługuje mu ono tylko pod warunkiem śmierci matki lub porzucenia przez nią dzieci. Budzi to istotne zastrzeżenia w związku z występowaniem w praktyce sytuacji, w których dziecko nie zostało porzucone przez matkę, ale w toku całości procesu wychowawczego obowiązki rodzicielskie spoczywają w większym stopniu na ojcu - podkreśla Ordo Iuris.
Ustawodawca nie uzasadnił też dlaczego wysokość świadczenia jest niezmienna, niezależnie od liczby wychowanych dzieci. Przyjęte rozwiązanie z jednej strony nie honoruje pracy rodziców wychowujących mniej niż czworga dzieci, z drugiej zaś – nie uwzględnia w sposób proporcjonalny trudu włożonego przez rodziców pięciorga i większej liczby dzieci. W programie pominięta została również dodatkowa praca rodziców, którzy łączyli wychowywanie dzieci z pracą zarobkową, w tym rodziców wielodzietnych.