Trzy lata temu wszedł do KNF – prezydent Andrzeja Duda powołał go na swojego przedstawiciela w KNF. Szkopuł w tym, że bez kontrasygnaty, tzn. zgody premiera. Czy dlatego, że była to premier rządu PO–PSL Ewa Kopacz z odmiennego obozu politycznego?
Część prawników uważa, że akt powołania Sokala jest nieważny, bo zgody premiera wymaga konstytucja (art. 144 ust. 2). „Akty urzędowe Prezydenta Rzeczypospolitej wymagają dla swojej ważności podpisu Prezesa Rady Ministrów, który przez podpisanie aktu ponosi odpowiedzialność przed Sejmem". KNF podlega premierowi, dlatego – zdaniem prawników – kontrasygnata ma tu fundamentalne znaczenie. Co ważne, konstytucja w ustępie 3 wymienia 30 prerogatyw prezydenta, które nie wymagają takiej zgody premiera, np. powoływanie członków Rady Polityki Pieniężnej.
Kancelaria przyznaje, że: „Postanowienie Prezydenta o powołaniu na przedstawiciela Prezydenta RP w Komisji Nadzoru Bankowego Pana Zdzisława Sokala nie było kontrasygnowane przez Prezesa Rady Ministrów". Wszystko wskazuje na to, że o taką zgodę nie występowała. Dlaczego? Bo uważa, że nie jest to konieczne, a praktyka stosowania przepisów konstytucji w tej mierze jest „od lat jednolita". „Swoje uprawnienia w taki sam sposób realizowali Prezydenci Rzeczypospolitej Polskiej piastujący ten urząd po wejściu w życie Konstytucji z dnia 2 kwietnia 1997 r." – podaje Kancelaria Prezydenta, dodając, że prezydenci, powołując swoich przedstawicieli m.in. do KRS czy RPP, nie wnosili o kontrasygnatę. Kancelaria twierdzi też, że odbierałoby to niezależność prezydenta. „Ze względu na przyjęty w Konstytucji RP rozdział organów władzy wykonawczej trudno byłoby zaakceptować sytuację, w której przedstawiciel Prezydenta RP w organie kolegialnym miałby być w jakikolwiek sposób podległy, choćby przez sam fakt kontrasygnowania wyboru".
- Byłbym jednak bardzo ostrożny z twierdzeniem, że powołanie przedstawiciela prezydenta w tym przypadku jest nieważne. Trzeba mieć na względzie także skutki takiego stwierdzenia dla stabilności porządku w państwie – podkreśla dr Piotrowski. I dalej tłumaczy: - Gdyby prezydenta związać bezwzględnie wymogiem kontrasygnaty, to mielibyśmy do czynienia ze zmianą charakteru wskazanych przez niego osób, np. w Komisji Nadzoru Finansowego - byliby to przedstawiciele prezydenta i premiera – zaznacza dr Piotrowski.
– Powołanie przedstawiciela prezydenta bez kontrasygnaty nie narusza jednak zasady podziału władz – podkreśla konstytucjonalista.
Tomasz Siemoniak, były wicepremier rządu PO–PSL, twierdzi, że tłumaczenia Kancelarii Prezydenta „ją dyskwalifikują”.
- Są dwie władze wykonawcze - Rada Ministrów i Prezydent. Muszą działać spójnie. Władza prezydenta nie jest nieograniczona. Ogranicza ją właśnie Konstytucja - mówi Siemoniak.