Maciej Miłosz: Król jest nagi. Przynajmniej ten zbrojeniowy

Choć wicepremier Kosiniak-Kamysz właśnie ogłasza kolejny kontrakt na sprzedaż polskiego uzbrojenia, to prawda jest taka, że państwowa zbrojeniówka nie ma mocy produkcyjnych, by zaspokoić choćby potrzeby Wojska Polskiego.

Publikacja: 13.05.2025 14:37

Wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz (P) oraz minister obrony Belgii The

Wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz (P) oraz minister obrony Belgii Theo Francken (L) podczas konferencji prasowej w siedzibie zakładów MESKO SA. w Skarżysku-Kamiennej

Foto: PAP/Piotr Polak

–  List intencyjny, który podpisaliśmy, dotyczy zakupu zestawów Piorun – około 200, pomiędzy 200 a 300 zestawów, które nabędzie Belgia, ale też wymiany doświadczeń – mówił wczoraj, cytowany na profilu MON portalu X, wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz podczas wizyty w skarżyskim Mesku. Jest to spółka będąca częścią Polskiej Grupy Zbrojeniowej, która produkuje m.in. przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe Piorun.

ok. 1000 rakiet Piorun

może obecnie wyprodukować Mesko w ciągu roku

Brakuje zdolności do produkcji Piorunów

Warto tej sytuacji przyjrzeć się bliżej. Po pierwsze, do zakupu jest jeszcze daleko. Na razie został podpisany list intencyjny, a jak wiadomo podpisanie takiego dokumentu nic nie kosztuje i daje wizerunkowe korzyści wszystkim zainteresowanym stronom. Historia Polskiej Grupy Zbrojeniowej jest bogata w różnego rodzaju listy intencyjne, z których w dużej mierze nic nie wyszło. Od wstępnego porozumienia politycznego, nawet na wysokim szczeblu, do konkretnej umowy wykonawczej z cenami, terminami dostaw i… karami umownymi – droga jeszcze daleka.

A jeśli już mowa o terminach dostaw, to jest to punkt kluczowy. W lutym przedstawiciele Meska podawali, że wyprodukowano właśnie trzytysięcznego Pioruna. Biorąc pod uwagę, że tysięczny zszedł z linii produkcyjnych we wrześniu 2022 r., optymistycznie można założyć, że te moce produkcyjne są na poziomie ok. tysiąca sztuk rocznie. Problem w tym, że bez dużych inwestycji, m.in. w nową halę, nie da się ich radykalnie zwiększyć. Przedstawiciele zarządu Mesko niedawno mówili o tym, że potrzeba mniej więcej trzech lat by zwiększyć te zdolności do 2 tys. sztuk rocznie, a i to założenie wydaje się dosyć optymistyczne. Wynika to z faktu, że Mesko ma długą historię rozwlekania i „niedowożenia” programów modernizacyjnych. „Projekt 400”, czyli zwiększenie mocy produkcyjnych Meska w zakresie amunicji małokalibrowej, średniokalibrowej, wielkokalibrowej i rakiet oraz „Projekt 44,7”, czyli uzyskanie zdolności do produkcji prochu modyfikowanego mają już kilkuletnie opóźnienia.

Czytaj więcej

Piorun numer 3000 wyprodukowany. Mesko z rekordowym zyskiem i opóźnieniami

(Bez)partyjni fachowcy

Z czego wynikają te opóźnienia? Zapewne jednym z głównych powodów są częste rotacje w zarządzie tej spółki i kompetencje członków tych zarządów. Od niecałego roku prezeską zarządu jest Renata Gruszczyńska, która wcześniej nie miała żadnego doświadczenia w sektorze zbrojeniowym. Ale nowa pani prezes plany ma wręcz mocarstwowe. - Zakończenie inwestycji i uruchomienie nowoczesnych linii technologicznych w 2025 i 2026 roku pozwoli Mesko S.A. umocnić pozycję jednego z najnowocześniejszych zakładów produkcji amunicji i rakiet w Europie. Spółka z jednej strony zwiększy wolumen produkcji amunicji 155 mm i innych kluczowych środków bojowych, z drugiej zaś stanie się także niezależnym producentem komponentów energetycznych – co do tej pory pozostawało całkowicie poza zasięgiem polskiego przemysłu. To uniezależni Polskę od importu surowców niezbędnych do produkcji amunicji z obcych rynków, co zagwarantuje bezpieczeństwo dostaw dla polskiej armii – stwierdziła w jednym z niedawnych komunikatów prasowych.

Warto przeczytać tą wypowiedź ze zrozumieniem. Obecnie wszystkie spółki Grupy PGZ produkują nieco ponad 30 tys. pocisków 155 mm rocznie. Nasi sąsiedzi z południa – Słowacy i Czesi – produkują ich kilkaset tysięcy, podobnie niemiecki Rheinmetall. Poza tym PGZ właśnie negocjuje zakup licencji m.in. na produkcję prochów wielobazowych – to pokazuje, że jednak Mesko samodzielnie tego zadania nie wykona, a marzenia o „uniezależnieniu od importu surowców niezbędnych do produkcji amunicji” pozostaną niespełnione jeszcze przez co najmniej kilka lat.

Czytaj więcej

Zmiana prezesa realnie nic nie zmieni. Co dalej z PGZ?

Z kolei jeśli chodzi o wspominany list intencyjny z Belgią, to warto mieć z tyłu głowy, że w 2024 r. Mesko nie zrealizowało dostawy wszystkich zakontraktowanych pocisków dla Wojska Polskiego. Jeśli nasza armia nie zmniejszy swojego zamówienia, to w najbliższych dwóch latach Mesko nie ma wolnych mocy produkcyjnych.

Dlatego tym bardziej cieszy, że stery w tej kluczowej spółce przejęła doświadczona menedżerka, która na pewno sprawnie przeprowadzi proces rozbudowy zdolności produkcyjnych. A to, że w ubiegłym roku startowała w wyborach samorządowych z listy Koalicji Obywatelskiej tylko jej w tym pomoże i pokazuje jak szerokie ma horyzonty. Podobnie jak jej poprzedniczka, która była radną sejmiku świętokrzyskiego, ale… z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. Jak wiadomo, spółki skarbu państwa przez wszystkie opcje są obsadzane przez bezpartyjnych fachowców, a to że przy okazji nie uda się zrealizować tego czy tamtego projektu nikomu specjalnie nie przeszkadza. Papier, np. list intencyjny, zniesie wszystko.

–  List intencyjny, który podpisaliśmy, dotyczy zakupu zestawów Piorun – około 200, pomiędzy 200 a 300 zestawów, które nabędzie Belgia, ale też wymiany doświadczeń – mówił wczoraj, cytowany na profilu MON portalu X, wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz podczas wizyty w skarżyskim Mesku. Jest to spółka będąca częścią Polskiej Grupy Zbrojeniowej, która produkuje m.in. przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe Piorun.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wojsko
Gen. Breedlove: Nie wycofamy wojska z Europy, bo to się nam nie opłaca
Biznes
Nowy prezes PGZ przyszedł z Grupy Azoty
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Dlaczego znika hejt na elektryki
Opinie Ekonomiczne
Agata Rozszczypała: O ile więcej od kobiet zarabiają mężczyźni
Opinie Ekonomiczne
Iwona Trusewicz: Rodeo po rosyjsku, czyli jak ujeździć Amerykę