Od podwójnego weta ogłoszonego pod koniec lipca wywiady prezydenta Andrzeja Dudy należały do rzadkości. Zmieniło się to w ostatnich dniach. Tuż przed zawarciem wstępnego porozumienia z PiS w sprawie reformy sądownictwa prezydent udzielił serii wywiadów – głównie konserwatywnym, katolickim mediom. W ubiegły wtorek rozmawiał z TV Trwam i Radiem Maryja, później z katolickim Radiem Warszawa i Radiem Plus. Udzielił też wywiadu „Naszemu Dziennikowi". Kilka tygodni temu rozmawiał też z „Gościem Niedzielnym", gdzie wyraził swoje poparcie dla zakazu aborcji eugenicznej. Wypowiedział się też w sprawie zakazu handlu w niedzielę i mocno poparł ten pomysł. Są to tematy bardzo istotne nie tylko dla konserwatywnych wyborców, ale i dla Kościoła. Nie ma więc żadnych wątpliwości, że w ostatnich tygodniach prezydent Duda i jego doradcy postawili na próbę dotarcia do prawicowego elektoratu.

Co więcej, we wszystkich mediach przekaz Andrzeja Dudy był taki sam. Prezydent podkreślał, że chce reform, i zaznaczał, że różni się z PiS, tylko jeśli chodzi o metody, a nie o ostateczny cel – zwłaszcza w newralgicznym dla elektoratu PiS temacie sądownictwa. – Nie ma kwestii spornych, jedynie w pewnych aspektach są jeszcze różne punkty widzenia – mówił „Naszemu Dziennikowi" o rozmowach Pawła Muchy ze Stanisławem Piotrowiczem, którzy w imieniu obu stron negocjowali kształt ustaw.

Ale jednocześnie prezydent podkreśla, że PiS przygotowanie ustaw sądowych zajęło dwa lata. – Nie przedstawiło ich wcześniej prezydentowi, ja tych projektów wcześniej nie widziałem – zaznacza Duda.

Zarówno te słowa, jak i wybór odbiorców są nieprzypadkowe i obrazują problem strategiczny Pałacu Prezydenckiego na następne lata. Z jednej strony Duda uznał, że nie może zgadzać się na wszystko, co proponuje obóz rządzący, nie tylko w sprawie sądów, ale np. w relacji z MON. Z drugiej – nie może ryzykować całkowitego odrzucenia przez twardy elektorat. Dlatego próbuje przemówić do tych wyborców bezpośrednio, bo jak sam przyznaje, „bezpardonowa krytyka" spada na niego ze strony mediów uważających się za prawicowe. Nic więc dziwnego, że próbuje osobiście tłumaczyć wyborcom podejście do reform.

Jednocześnie Pałac Prezydencki stawia na pełną kontrolę tego, co Andrzej Duda mówi. Prezydent nie organizuje konferencji prasowych, nie rozmawia „spontanicznie" z dziennikarzami np. przy użyciu Twittera, co było częste w kampanii wyborczej. I w tym wszystkim w jakimś sensie przypomina... Jarosława Kaczyńskiego. Lider PiS też udziela wywiadów w strategiczny sposób, precyzyjnie dobierając tytuły i adresatów. Dlatego warto obserwować nie tylko, co prezydent mówi, ale też gdzie i kiedy.