Z jednodniową wizytą był we wtorek w Polsce jeden z najbardziej wpływowych i zarazem najbardziej krytykowanych przywódców światowych – prezydent Turcji Erdogan.
Wpływowy, bo stoi na czele kraju, od którego w znacznym stopniu zależy bezpieczeństwo na Bliskim Wschodzie i skala migracji do Europy. Krytykowany zaś za odchodzenie od demokracji w kierunku autorytaryzmu, a w szczególności za rozprawianie się z przeciwnikami politycznymi. W więzieniach siedzą tysiące ludzi, w tym dziennikarze. Krytykują go na Zachodzie bardziej media i opozycja niż politycy rządzący, którzy o sytuacji wewnętrznej nie mówią nic albo wyrażają zaniepokojenie, a potem przechodzą do tego, co łączy Turcję i ich kraj.
Szczerze i długo
Prezydent Duda wybrał wariant pierwszy. Na wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Erdoganem, która ograniczyła się do kilkunastominutowych wystąpień polityków, dziennikarze nie mogli zadać żadnego pytania – tajemniczo poinformował, że „bardzo szczerze" i „długo" rozmawiał z gościem o sytuacji wewnętrznej w Turcji.
Jak się „Rzeczpospolita" nieoficjalnie dowiedziała z polskich źródeł dyplomatycznych, prezydent Duda pytał o los zatrzymanych, w tym o więzionych dziennikarzy.
Turecki przywódca zapewniał – co regularnie czynią politycy jego partii – że za kraty trafiają tylko ci, którzy są powiązani z terroryzmem, w szczególności z organizacją kaznodziei Fethullaha Gülena. To on ma zdaniem Ankary stać za nieudanym, choć krwawym puczem w lipcu 2016 roku.