Paweł Mucha: Nie ma pierwszego prezesa Sądu Najwyższego

- Oczywiście, można kierować pytania prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, tylko nie może sprawa obywatela dotycząca odwołania od decyzji ZUS być podstawą do tego, żeby prezydent RP i KRS nie stosowali ustawy o SN. Sąd zabrnął w ślepą uliczkę - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" prezydencki minister Paweł Mucha.

Aktualizacja: 20.08.2018 09:53 Publikacja: 19.08.2018 19:32

Paweł Mucha: Nie ma pierwszego prezesa Sądu Najwyższego

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Rzeczpospolita: Po co prezydent Andrzej Duda poleciał do Australii, skoro premier Mateusz Morawiecki nie chce zakupu fregat, mimo że jeszcze kilka dni temu sam szef BBN zapowiadał, że są niezbędne?

Paweł Mucha, sekretarz stanu i zastępca szefa w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy: To ważna wizyta państwowa, w której istotne znaczenie mają kontekst polityczny, gospodarczy i polonijny. Przygotowywana była od wielu tygodni.

Ale głównym powodem wizyty prezydenta Dudy w Australii wraz z delegacją MON z szefem resortu Mariuszem Błaszczakiem na czele miało być podpisanie listu intencyjnego w sprawie zakupu fregat.

Ważnym komponentem będą rozmowy dotyczące szeroko pojętego bezpieczeństwie, stąd też udział w części wizyty ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka. Szczególnie ważny jest tu aspekt współpracy energetycznej. W Polsce odbędzie się w tym roku COP24. Sektor węglowy odgrywa dużą rolę w obu gospodarkach. Prezydent m.in. bierze udział w Polsko-Australijskim Forum Energetycznym. W związku z brexitem Australia szuka zacieśnienia relacji gospodarczych z innymi ważnymi państwami UE. Prezydent będzie rozmawiał z australijskimi inwestorami. Ta współpraca jest obustronnie korzystna. W Australii mamy liczną Polonię. W roku 100-lecia odzyskania niepodległości spotkania pary prezydenckiej z Polonią nabierają szczególnego znaczenia.

Zakup ten został w ostatniej chwili zablokowany przez premiera Morawieckiego. Jest spór między premierem a głową państwa?

Nie ma takiego sporu.

Dlaczego prezydent dopiero w samolocie dowiedział się o zablokowaniu transakcji przez premiera?

To nieprawda. BBN kilka dni przed wylotem przekazał prezydentowi informacje, że w sprawie podpisania listu intencyjnego dotyczącego ewentualnego zakupu australijskich fregat nadal trwają konsultacje wewnątrzrządowe. Zarówno dla rządu, jak i dla BBN nie ulega na pewno wątpliwości konieczność modernizacji polskiej marynarki. To pilna potrzeba.

Sąd Najwyższy (SN) przedstawił pięć pytań prejudycjalnych do Trybunału Sprawiedliwości UE oraz zawiesił stosowanie przepisów ustawy o SN określających zasady przechodzenia sędziów tego sądu w stan spoczynku. Prezydent podtrzymuje stanowisko, że zmian w SN to nie spowolni?

Nie ma w polskim prawie możliwości zawieszenia przepisów ustawy przez Sąd Najwyższy. To coś, co jest nieznane polskiemu systemowi prawnemu.

To czym jest działanie SN?

W zakresie rzekomego zawieszenia stosowania niektórych przepisów ustawy o SN to nie jest żadne działanie. Nie ma tego rodzaju uprawnienia Sądu Najwyższego. Ta część postanowienia SN jest nieważna z mocy prawa. Kodeks postępowania cywilnego z 1964 roku w zakresie instytucji, jaką jest postępowanie zabezpieczające, nie jest właściwy do rozstrzygania na temat obowiązywania w Polsce ustaw. Zabezpieczenie nie może się odnosić w taki sposób do podmiotów, które nie są stronami danego postępowania, i to jeszcze w zakresie takiej materii.

Połączenie art. 755 § 1 kodeksu postępowania cywilnego z zasadą skutecznej ochrony sądowej nie wchodzi w rachubę?

Tak, to niedorzeczność. Nie ma podstawy prawnej do tego rodzaju aktywności Sądu Najwyższego. Oczywiście, można kierować pytania prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, tylko nie może sprawa obywatela dotycząca odwołania od decyzji ZUS być podstawą do tego, żeby prezydent RP i KRS nie stosowali ustawy o SN. Sąd zabrnął w ślepą uliczkę.

Dr Maciej Taborowski, ekspert z zakresu prawa europejskiego, uważa, że Sąd Najwyższy sam mógł się zwrócić z pytaniem do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i tym samym zawiesić obowiązywanie przepisów reformujących.

Nie mógł zawiesić przepisów ustawy. Stroną tego postępowania nie jest SN ani prezydent RP. Pani prof. Małgorzata Gersdorf jako ówczesna I prezes mogła wcześniej wystąpić z wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego, ale tego nie zrobiła.

Może nie chciała legitymizować TK?

Nie można nie uznawać Trybunału.

Prof. Małgorzata Gersdorf jest I prezesem Sądu Najwyższego?

Nie, pani prof. Gersdorf jest sędzią w stanie spoczynku.

Przychodzi do pracy do SN.

Jej aktywność w SN po przejściu w stan spoczynku nie ma żadnej doniosłości prawnej.

Kto jest I prezesem SN?

Nie ma I prezesa Sądu Najwyższego. Kierującym Sądem Najwyższym jest najstarszy stażem, służbą sędziowską, spośród prezesów izb, czyli pan sędzia Józef Iwulski.

Który I prezesem SN się nie czuje.

Z mocy prawa kieruje SN. Niezależnie od czyichkolwiek odczuć.

Sędzia Iwulski powinien zasiadać w SN?

To jest trochę pytanie do tych, którzy mówili, że elity sędziowskie po transformacji nie mają już nic wspólnego z dawnym systemem. Kancelaria Prezydenta nie miała wiedzy na temat przeszłości sędziego Iwulskiego. Prezydent nie powierza sędziemu Iwulskiemu kierowania SN, to nastąpiło z mocy prawa.

Nie ma pan obaw, że prezydent będzie miał problem z wyborem nowego I prezesa Sądu Najwyższego?

Prezydent nie będzie miał problemu z tym wyborem.

Dlaczego prezydent zdecydował się zawetować ordynację do Parlamentu Europejskiego?

Z jednej strony pan prezydent ma świadomość niedoskonałości obecnego systemu wyborów do PE i widzi potrzebę uczynienia go bardziej przejrzystym, ale z drugiej zmiany w tej ordynacji naruszały zasadę proporcjonalności. Mamy 5-proc. próg wyborczy, który jest określony w kodeksie wyborczym i w akcie dotyczącym wyboru posłów Parlamentu Europejskiego w powszechnych wyborach bezpośrednich. Rozwiązania, które były zawarte w ustawie o zmianie kodeksu wyborczego, w sposób istotny mogły doprowadzić do wypaczenia wyników wyborów i przełamania zasady proporcjonalności. Na skutek wejścia w życie tej ustawy, tak jak wskazywano w opinii Biura Legislacyjnego Kancelarii Senatu, 16,5 proc. to był efektywny próg wyborczy, jeżeli chodzi o ważnie oddane głosy...

Przypomnę, że Adam Bielan, wicemarszałek Senatu, mówił o tej opinii Biura, że jest w oczywisty sposób błędna i nieprawdziwa.

...to powodowało sytuację, że ugrupowania mniejsze, które nie zdołałyby uzyskać kilkunastoprocentowego poparcia, nie miałyby swoich przedstawicieli w PE. Wola wyborców nie byłaby odwzorowana w bezpośrednim podziale mandatów.

Czy prezydent zawetowałby również zmianę ordynacji do Sejmu, gdyby mogła doprowadzić do powstania dwupartyjnego systemu parlamentarnego?

Pan prezydent mógłby się zgodzić na system dwupartyjny, gdyby to było przedyskutowane ze społeczeństwem i przeanalizowane. Na pewno nie zgodziłby się na taką zmianę wbrew wszystkim siłom politycznym, wbrew woli wyborców, pod pozorem zmiany regulacji, które rzekomo miałyby udoskonalić system wyborczy. Pan prezydent chciał rozpocząć debatę również na temat ordynacji, proponując referendum konsultacyjne, w którym jedno z pytań brzmiało: „Czy jest Pan/Pani za konstytucyjnym unormowaniem wyborów posłów na Sejm RP w jednomandatowych okręgach wyborczych, wielomandatowych okręgach wyborczych, czy przy połączeniu obu tych metod?". Niestety, Polacy nie będą mogli odpowiedzieć na to pytanie.

A nie jest tak, że weto prezydenta było zemstą za odrzucenie przez Senat, głosami PiS, prezydenckiego referendum?

Nie ma tu żadnej zależności. Prezydent stoi na straży prawa wyborczego i chce, żeby ciała przedstawicielskie – zarówno Sejm, jak i PE – były wybierane zgodnie z odzwierciedleniem poglądów wyborców. Jeśli ta zasada nie jest respektowana, to proponowane rozwiązania ponownie należy przeanalizować, stąd odesłanie ustawy do Sejmu do ponownego rozpatrzenia.

Czy pan prezydent nie obawia się, że ubiegając się o reelekcję w 2020 roku, może dostać od swojego obozu politycznego ograniczone wsparcie?

W interesie Rzeczypospolitej jest stanie prezydenta na straży reguł demokratycznych i prawidłowego funkcjonowania procesów wyborczych. Prezydent dobrze i sprawnie realizuje swoje obowiązki. Jesteśmy w toku obecnej kadencji i realizowania zobowiązań wyborczych. Prezydent kieruje się interesem publicznym.

A czy prezydent będzie zabiegał o to, żeby podczas serii nadchodzących wyborów więcej Polaków uczestniczyło w procesie wyborczym?

Poziom partycypacji w wyborach jest wielkim wyzwaniem ponad podziałami dla całej klasy politycznej, mediów, organizacji pozarządowych i wszystkich, którzy są zaangażowani w działalność publiczną i społeczną w Polsce. Lepiej byłoby, gdyby większa grupa Polaków angażowała się bezpośrednio w wybory. Ten cel przyświecał też prezydenckiej propozycji referendum konstytucyjnego. Gdyby ono się odbyło, byłoby to też wzmocnienie mechanizmów demokracji bezpośredniej w Polsce. Im wyższy poziom zaangażowania Polaków w proces wyborczy, tym lepiej. Przypomnę, że my od 1989 roku nie mamy powszechnego udziału w akcie głosowania, dlatego prezydent również w tej sferze próbuje pobudzać aktywność społeczną. Najlepiej byłoby, gdyby jak najwięcej Polaków uczestniczyło w wyborach.

Czy prezydent będzie się angażował w kampanię samorządową i wspierał przedstawicieli PiS, np. Patryka Jakiego?

Pan prezydent nie angażuje się bezpośrednio w kampanię wyborczą na rzecz konkretnych kandydatów.

Kiedy odbędzie się spotkanie prezydent Donalda Trumpa z prezydentem Dudą?

Najprawdopodobniej dojdzie do niego jesienią. Prezydent Donald Trump w Brukseli zaprosił prezydenta Dudę na rozmowę i jednym z punktów tego spotkania była kwestia przygotowania wizyty prezydenta Polski w USA. Polska ma bardzo dobre relacje ze Stanami Zjednoczonymi.

Po ustawie o IPN chyba nieco słabsze, tym bardziej że prezydent Duda do dzisiaj nie dostał zaproszenia do Białego Domu.

Prezydent Duda spotykał się zarówno z prezydentem Barackiem Obamą, jak i Donaldem Trumpem. Obaj gościli w Polsce za prezydentury Andrzeja Dudy. Prezydent spotkał się też kilkakrotnie z Donaldem Trumpem. Relacje dwustronne są znacznie lepsze, niż wynika z wypowiedzi niektórych słabiej zorientowanych komentatorów. Informacje o ostatnich przygotowaniach do wizyty prezydenta w Białym Domu są powszechnie znane.

I na koniec, czy pan prezydent nie będzie obecny na Westerplatte 1 września, bo nie chce wchodzić w spór między MON a Pawłem Adamowiczem?

Nie będę komentował zachowania pana prezydenta Adamowicza. Chyba sam wyciągnął jednak pewne wnioski, skoro zwrócił się z prośbą o, oczywisty moim zdaniem, udział wojska w uroczystościach. Nie wyobrażam sobie 1 września na Westerplatte bez udziału polskich żołnierzy. Prezydenta na tych uroczystościach będzie reprezentował szef BBN minister Paweł Soloch. Prezydent weźmie udział w uroczystościach w Tczewie. Tczew jest obok Wielunia, jako jeden z pierwszych celów niemieckiej napaści, swoistym symbolem wojny totalnej, jaką rozpętały hitlerowskie Niemcy.

rozmawiał Jacek Nizinkiewicz

Rzeczpospolita: Po co prezydent Andrzej Duda poleciał do Australii, skoro premier Mateusz Morawiecki nie chce zakupu fregat, mimo że jeszcze kilka dni temu sam szef BBN zapowiadał, że są niezbędne?

Paweł Mucha, sekretarz stanu i zastępca szefa w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy: To ważna wizyta państwowa, w której istotne znaczenie mają kontekst polityczny, gospodarczy i polonijny. Przygotowywana była od wielu tygodni.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Grzegorz Braun kandydatem Konfederacji w wyborach do PE
Polityka
Spięcie w Sejmie. Wicemarszałek do Bąkiewicza: Proszę opuścić salę
Polityka
„Karczemna kłótnia” w PiS po decyzji o listach. Okupacja drzwi do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Mariusz Błaszczak: Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces