Ustawa reprywatyzacyjna spadła po interwencji brytyjskiego ambasadora?

Brytyjski lord pochwalił ambasadora za wpływ na prace polskiego parlamentu.

Aktualizacja: 30.07.2020 06:51 Publikacja: 29.07.2020 18:48

W brytyjskiej Izbie Lordów odbyła się debata w sprawie wypełnienia przez Polskę deklaracji z Terezin

W brytyjskiej Izbie Lordów odbyła się debata w sprawie wypełnienia przez Polskę deklaracji z Terezina z 2009 roku

Foto: AFP

W poniedziałek w brytyjskiej Izbie Lordów odbyła się debata w sprawie wypełnienia przez Polskę deklaracji z Terezina z 2009 roku, która dotyczy uregulowania statusu majątku ofiar Holokaustu. Odbyła się z inicjatywy baronowej Deech, której ojciec urodził się w 1903 w Ustrzykach Dolnych i uciekł przed wojną z Polski z obawy przed nazistami.

Baronowa nie kryła frustracji bezczynnością Warszawy w sprawie restytucji mienia. – Zadaję tu od 11 lat to samo pytanie i otrzymuje tą samą odpowiedź: nie ma postępu, nie ma obietnic – mówiła. Tym razem jednak się myliła. Z przebiegu debaty można było dowiedzieć się o zaskakującej skuteczności brytyjskiego ambasadora w Warszawie Jonathana Knotta.

Tajemnicze spotkanie

Powiedział o tym lord Pickles, pełnomocnik brytyjskiego rządu ds. Holokaustu. Niespodziewanie ujawnił szczegóły rozmów Knotta z Elżbietą Witek z PiS. – Jego spotkanie w zeszłym tygodniu z marszałkiem Sejmu pomogło utorować drogę do wycofania ustawy o prawach majątkowych Warszawy z izby niższej – oświadczył.

O co chodzi? W ostatni piątek Sejm miał głosować nad projektem w sprawie reprywatyzacji, wniesionym w połowie czerwca przed posłów Klubu PiS. Projekt ma usprawnić wypłatę odszkodowań związanych z reprywatyzacją i wiąże się z nim pewna kontrowersja. Przepisy utrudniają zwrot kamienic z lokatorami. Autorzy projektu wielokrotnie podkreślali, że ustawa nie wygasza roszczeń, a jedynie ma zabezpieczyć interesy lokatorów. Pojawiają się jednak też głosy, że może ona znacznie utrudnić reprywatyzację.

W piątek w sprawie ustawy nie zdecydował Sejm, bo nieoczekiwanie, już w trakcie głosowań, spadła z porządku obrad. – Od marszałek Elżbiety Witek usłyszałam, że powodem jest uroczystość upamiętnienia Rządu Obrony Narodowej, w której mają wziąć udział przedstawiciele klubów. Wyjaśniła, że do ustawy zgłoszono wiele poprawek – relacjonuje posłanka Lewicy Magdalena Biejat. – Dość zaskakujący jest fakt, że ustawa spadła też z porządku obrada poprzedniego posiedzenia. Wtedy argumentacja równie dotyczyła braku czasu.

Czy porządek głosowań zmieniono pod wpływem obcego państwa? Centrum Informacyjne Sejmu na nasze pytanie w tej sprawie nie odpowiedziało wprost: „Spotkania i rozmowy z przedstawicielami zagranicznych parlamentów czy ambasadorami są jednym ze stałych obowiązków marszałek Sejmu, co biorąc pod uwagę rangę piastowanego urzędu, jest ważnym uzupełnieniem głównych kierunków polityki międzynarodowej prowadzonej przez prezydenta, prezesa rady ministrów i ministra spraw zagranicznych" – napisało tylko.

Dodało, że relację ze spotkania Witek z Knottem zamieszczono w na stronach Sejmu. Nie wynika z niej, że rozmowa dotyczyła restytucji mienia, lecz m.in. podsumowania czterech lat pracy ambasadora oraz relacji Polski i Wielkiej Brytanii po brexicie.

Robert Winnicki z Konfederacji mówi, że do sprawy powinien odnieść się rząd. – Jeśli rzeczywiście miała miejsce ingerencja obcego państwa w stanowienie prawa w Sejmie, byłby to skandal. Szczególnie, że docierają do nas sygnały, iż z powodu międzynarodowych nacisków wstrzymywana jest też duża ustawa reprywatyzacyjna – ocenia.

Inaczej sprawę ocenia autor procedowanej w Sejmie ustawy wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Potwierdza, że harmonogram głosowań był wyjątkowo napięty. – Mam nadzieję, że ustawa zostanie przyjęta na kolejnym posiedzeniu – komentuje. Zauważa, że projekt znalazł się w porządku posiedzenia Sejmu 7 sierpnia.

Zewnętrzne naciski

O zainteresowaniu Londynu restytucją mienia w Polsce świadczą też inne fragmenty debaty w Izbie Lordów. Minister ds. międzynarodowego rozwoju lord Ahmad of Wimbledon przyznał, że w czasie spotkania ze swoim amerykańskim odpowiednikiem Elanem Carrem, ustalił, iż oba kraje będą wspólnie nakłaniać Polskę do przyjęcia przepisów o zwrocie majątku należącego do ofiar Holokaustu lub przyznania rekompensat za jego utratę. W tym tygodniu raport w tej sprawie mają opublikować władze USA. Zdaniem lorda Polaka, wywodzącego się z rodziny żydowskiej z Liverpoolu, brytyjski rząd powinien pójść dalej i wspierać spadkobierców ofiar Zagłady w poszukiwaniu sprawiedliwości w sądach.

– W Wielkiej Brytanii żyje sporo wpływowych potomków polskich Żydów, ta sprawa od dawna ma dla rządu duże znacznie – mówią nasze źródła w Londynie.

W poniedziałek w brytyjskiej Izbie Lordów odbyła się debata w sprawie wypełnienia przez Polskę deklaracji z Terezina z 2009 roku, która dotyczy uregulowania statusu majątku ofiar Holokaustu. Odbyła się z inicjatywy baronowej Deech, której ojciec urodził się w 1903 w Ustrzykach Dolnych i uciekł przed wojną z Polski z obawy przed nazistami.

Baronowa nie kryła frustracji bezczynnością Warszawy w sprawie restytucji mienia. – Zadaję tu od 11 lat to samo pytanie i otrzymuje tą samą odpowiedź: nie ma postępu, nie ma obietnic – mówiła. Tym razem jednak się myliła. Z przebiegu debaty można było dowiedzieć się o zaskakującej skuteczności brytyjskiego ambasadora w Warszawie Jonathana Knotta.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Grzegorz Braun kandydatem Konfederacji w wyborach do PE
Polityka
Spięcie w Sejmie. Wicemarszałek do Bąkiewicza: Proszę opuścić salę
Polityka
„Karczemna kłótnia” w PiS po decyzji o listach. Okupacja drzwi do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Mariusz Błaszczak: Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces