Partia myśliwych wciąż pozostaje w ukryciu

Organizacjom ekologicznym nie udało się ustalić, jak duża grupa posłów poluje. O wpływach tego nieformalnego klubu krążą w Sejmie legendy.

Aktualizacja: 07.07.2020 06:33 Publikacja: 06.07.2020 19:16

Kampania Niech Żyją! nie dowiedziała się ilu posłów poluje

Kampania Niech Żyją! nie dowiedziała się ilu posłów poluje

Foto: Rzeczpospolita, Marcin Zubrzycki

Polska Partia Myśliwych – to określenie od kilku lat regularnie pojawia się w mediach i w ustach działaczy prozwierzęcych. Ich zdaniem polujący posłowie ponadpartyjnie i skutecznie zabiegają o interesy swojego środowiska. Jak wyglądają fakty, postanowiła sprawdzić koalicja Niech Żyją!, skupiająca 50 organizacji. Na początku czerwca spytała w trybie dostępu do informacji publicznej wszystkich posłów i senatorów, czy polują i czy należą do Polskiego Związku Łowieckiego.

Prezeska fundacji Niech Żyją! Regina Skibińska mówi, że powodem jest prawdopodobna nadreprezentacja myśliwych w Sejmie. – W społeczeństwie są ich zaledwie 3 promile, a według niektórych szacunków mogą stanowić nawet kilkanaście procent składu Sejmu. A uważam, że tworzone w Polsce prawo sprzyja ich interesom, często ze szkodą dla przyrody i osób niepolujących – dodaje.

Posłowie nie kwapili się z odpowiedziami. Koalicja Niech Żyją! dostała odpowiedzi od 13 parlamentarzystów, i to wyłącznie niepolujących.

Informacji o posłach myśliwych nie udziela też Polski Związek Łowiecki. – PZŁ stoi na stanowisku, że w tryb dostępu do informacji publicznej nie wchodzą prywatne zainteresowania, orientacja czy wyznanie. Wiedza społeczeństwa w kwestii wykonywania legalnych czynności związanych z gospodarką łowiecką nie jest obligatoryjna. To, czy osoby piastujące stanowiska publiczne w wolnym czasie polują, jest ich prywatną sprawą – mówi Piotr Wesołowski z Polskiego Związku Łowieckiego.

I dodaje, że o niektórych politykach myśliwych władze związku nie wiedzą, bo nie sprawdzają w systemie nazwisk wszystkich posłów.

Zdaniem Wesołowskiego informacje o rzekomych wpływach myśliwych w Sejmie są mocno przesadzone.

– W Polsce myśliwym może być przedstawiciel każdej grupy zawodowej. Rzeczywiście członkami związku są także posłowie, jednak głosują bardzo różnie, co widać było np. przy nowelizacji prawa łowieckiego z 2018 roku. Wielu myśliwych zagłosowało za zmianami powszechnie odbieranymi jako godzące w interesy myśliwych – przypomina.

Chodzi o głośną nowelizację prawa łowieckiego. Wtedy, na wyraźne życzenie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, Sejm zakazał m.in. udziału dzieci i młodzieży w polowaniach oraz szkolenia psów myśliwskich na dzikich zwierzętach. Nowelizacja uchodzi za najboleśniejszą dla myśliwych od wielu lat. I ci ostatni często posługują się nią, by pokazać, że wcale nie posiadają znacznych wpływów.

Były poseł PO Paweł Suski, który w ubiegłej kadencji Sejmu ostro sprzeciwiał się zmianom w prawie łowieckim, proces legislacyjny ocenia jednak inaczej. – To, co udało się wprowadzić, było promilem oczekiwań – mówi. I przypomina, że nielubiący myśliwych prezes PiS Jarosław Kaczyński wielokrotnie musiał pacyfikować swój klub poselski.

Były poseł dodaje, że wielokrotnie obserwował w Sejmie inne przejawy „solidarności po lufie". – W 2015 roku byłem członkiem podkomisji procedującej nowelizację prawa łowieckiego. Poprawki mogą zgłaszać tylko parlamentarzyści. Mimo to podczas posiedzenia jeden z posłów zaproponował, by zaczął składać je obecny na sali członek zarządu PZŁ – wspomina. – Innym razem, gdy usiłowałem wprowadzić poprawki niekorzystne dla myśliwych, od pracownicy Komisji Ochrony Środowiska usłyszałem: „Panie pośle, jak tu 40 lat w Sejmie pracuję i z myśliwymi nikt dotąd nie wygrał" – dodaje.

Regina Skibińska zauważa, że przepisy korzystne dla myśliwych przyjęto też w obecnej kadencji. Chodzi m.in. o nowelizację, zwaną przez jej krytyków ex Ardanowski. Wprowadziła karalność za utrudnianie polowań i umożliwiła strzelanie z tłumikami do dzików.

Czy rzeczywiście wpływy myśliwych są potężne, czy może niewielkie, jak mówią sami polujący? Z naszych nieoficjalnych rozmów z politykami, działaczami i i samymi myśliwymi wynika, że liczba polujących posłów prawdopodobnie spada. Kilka lat temu oscylowała wokół 80, dziś jest bliska 30.

Koalicja Niech Żyją! nie odpuszcza. Po wyborach o informacje o polujących posłach i senatorach zamierza poprosić szefów klubów.

Polska Partia Myśliwych – to określenie od kilku lat regularnie pojawia się w mediach i w ustach działaczy prozwierzęcych. Ich zdaniem polujący posłowie ponadpartyjnie i skutecznie zabiegają o interesy swojego środowiska. Jak wyglądają fakty, postanowiła sprawdzić koalicja Niech Żyją!, skupiająca 50 organizacji. Na początku czerwca spytała w trybie dostępu do informacji publicznej wszystkich posłów i senatorów, czy polują i czy należą do Polskiego Związku Łowieckiego.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Na ratunek stadninom. To one mają odbudować reputację hodowli koni
Polityka
Znane nazwiska na listach PiS w wyborach do PE mają dać partii dziesiąte zwycięstwo
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces
Polityka
Właściciel sieci aptek żąda odszkodowania. Pozew przeciw Polsce na miliardy dolarów
Polityka
Polska może wyjść z procedury z art. 7 jeszcze przed eurowyborami