Kreml i jego sojusznicy chcieliby połączyć siły z azjatyckimi krajami z ASEAN i Szanghajskiej Organizacji Współpracy, by stawić czoła zainicjowanym przez USA Partnerstwu Transpacyficznemu i Transatlantyckiemu Partnerstwu w Handlu i Inwestycjach. Na Pacyfiku 12 państw powoli tworzy strefę wolnego handlu (obejmującą ponad 1/3 światowego PKB), a na Atlantyku Waszyngton negocjuje z Unią utworzenie kolejnej.
– Biorąc pod uwagę kontekst geopolityczny i skład uczestników tych ponadregionalnych projektów, można odnieść wrażenie, że te bloki koncepcyjnie skierowane są przeciwko krajom, które do nich nie wchodzą – uważa Warwara Remczukowa z moskiewskiej uczelni dyplomatów MGIMO.
Powrót na łono
Przy czym Moskwa sama nie zechciała podjąć rozmów z Partnerstwem Transpacyficznym mimo zaproszeń kierowanych z Waszyngtonu. Poza nową organizacją znalazły się również Chiny.
Do ASEAN (Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej) należy dziesięć państw, a do Szanghajskiej Organizacji Współpracy – pięć. Jednak niektóre są członkami kilku organizacji naraz, a jednocześnie zdążyły już zgłosić chęć przyłączenia się do zainicjowanej przez Amerykanów strefy wolnego handlu na Pacyfiku.
– Duże możliwości rozwoju ma współpraca z ASEAN i Szanghajską Organizacją Współpracy – mimo to zachęcał rosyjski prezydent Putin w kazachskiej Astanie czterech przywódców, którzy wraz z nim tworzą Euroazjatycką Unię Gospodarczą. Wcześniej, w czasie spotkania z przedstawicielami państw ASEAN w Soczi, rosyjski minister rozwoju gospodarczego Aleksiej Uljukajew sugerował, że połączenie tej organizacji z EUG byłoby świetną odpowiedzią na Partnerstwo Transpacyficzne.