„To nowo skonstruowana rakieta" – ogłosiła północnokoreańska agencja. Według Pjongjangu Hwasong-12 może sięgnąć kontynentu amerykańskiego.
Eksperci zachodni potwierdzają jedynie, że pocisk rzeczywiście ma znaczny zasięg – największy z dotychczas testowanych północnokoreańskich rakiet. Ale jedyne terytorium amerykańskie, do którego mógłby dolecieć, to wyspa Guam na Pacyfiku, na której znajdują się jednak bazy wojskowe USA.
„[Ta rakieta] prezentuje sobą szczebel rozwoju wcześniej nienotowany w Korei Północnej" – napisał amerykański specjalista ds. technologii rakietowych John Schilling na jednym z portali zajmujących się Koreą Północną.
– Nie wpadajcie w samozadowolenie! – miał powiedzieć naczelny wódz armii północnokoreańskiej i wódz Koreańskiej Partii Pracy, Ukochany Przywódca Kim Dzong Un do inżynierów, którzy zaprojektowali rakietę. Natychmiast zażądał od nich kolejnych, o jeszcze większym zasięgu.
Polityczne skutki jej wystrzelenia nie dają się jeszcze określić. Hwasong-12 wzleciał w niebo zaledwie dwa dni po deklaracji nowego prezydenta Korei Południowej, że gotów jest jechać do Pjongjangu na rozmowy. Teraz Moon Jae-in mówi o „zuchwałej prowokacji".