W ubiegłym tygodniu rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar poinformował, że wystąpił do prezydenta w sprawie zwłoki w nadaniu tytułu profesora dwóch naukowcom. Chodzi o psychologa społecznego dr. hab. Michała Bilewicza z Uniwersytetu Warszawskiego i socjologa dr. hab. Waltera Żelaznego z Uniwersytetu w Białymstoku. Pierwszy na nadanie tytułu czeka niemal rok, a drugi dwa lata. To jednak tylko element szerszego spowolnienia w nadawaniu tytułów profesora. Prezydent robi to znacznie rzadziej od swoich poprzedników.
Taki wniosek płynie ze statystyk na stronie Kancelarii Prezydenta. Wynika z nich, że Duda nadał dotąd tytuł profesora 1885 razy. Jego pięcioletnia kadencja już się kończy, więc liczba znacząco raczej nie wzrośnie. Tymczasem Bronisław Komorowski nadał 3968 tytułów profesora, a Lech Kaczyński – 3003.
W wystąpieniu do Dudy Bodnar napisał, że w przypadku dr. hab. Bilewicza i dr. hab. Żelaznego powody opóźnienia „mogą mieć związek zarówno z wątpliwościami dotyczącymi problematyki, będącej przedmiotem pracy naukowej kandydatów, jak i ich działalnością pozanaukową". Chodzi o to, że Bilewicz zajmuje się m.in. kwestiami antysemityzmu i mową nienawiści, a Żelazny angażował się w Komitet Obrony Demokracji.
Zgodnie z przepisami prezydent nie ma zbyt dużego pola manewru, podejmując postanowienia o nadaniu tytułu profesora. Opiera się na wnioskach Centralnej Komisji do spraw Stopni i Tytułów, przemianowanej niedawno w Radę Doskonałości Naukowej.
Czy słabe statystyki dotyczące nominacji świadczą o tym, że Duda gremialnie blokuje też inne wnioski? Wątpi w to dr hab. Bilewicz. – Spotkałem się z relacjami osób, które długo czekały na nadanie tytułu, a same były zaangażowane w działania opozycyjne. Jednak nie potrafiły jednoznacznie powiedzieć, czy opóźnienia wynikały z powodów politycznych czy po prostu przewlekłości postępowań w Kancelarii Prezydenta – mówi.